Jak poinformował Daniel Jabłoński z zespołu prasowego TVP, szczegóły organizacyjne zostaną ustalone podczas roboczego spotkania z udziałem przedstawicieli komitetów wyborczych. W poniedziałek w Sejmie w sprawie debat spotkali się szefowie sztabów partii zasiadających w parlamencie: <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-protasiewicz,gsbi,1610" title="Jacek Protasiewicz" target="_blank">Jacek Protasiewicz</a> (PO), Tomasz Poręba (PiS), Eugeniusz Grzeszczak (PSL), Stanisław Wziątek (SLD) i Tomasz Dudziński (PJN). Z inicjatywą spotkania wyszedł Sojusz. Z ustaleń, które na nim zapadły wynika, że w ciągu pięciu tygodni przed wyborami odbędzie się sześć debat. Mają wziąć w nich udział: PO, PSL, SLD i PJN. Nie zamierza w nich uczestniczyć PiS. Debaty miałyby dotyczyć pięciu bloków tematycznych: służby zdrowia i polityki społecznej, infrastruktury i polityki regionalnej, gospodarki i stanu finansów publicznych, polityki zagranicznej oraz rolnictwa i spraw wsi. Jako ostatnia miałaby odbyć się debata liderów partyjnych. Każda z nich trwałaby do godziny. Grzeszczak mówił w poniedziałek, że liderzy partii biorących udział w debacie będą mogli przedstawić w jej trakcie w określonym czasie wstęp i swoją deklarację, następnie przewidziane są pytania od dziennikarzy i pytania od konkurentów (losowane). W spotkaniu w Sejmie uczestniczył szef sztabu PiS Tomasz Poręba, jednak opuścił je po pół godziny. Dziennikarzom oświadczył, że PiS podtrzymuje propozycję zorganizowania przedwyborczych debat z przedstawicielami koalicji PO-PSL w swoim centrum programowym na ul. Nowogrodzkiej (siedziba PiS w Warszawie). Stanowczy sprzeciw wobec "jawnego marginalizowania" w sprawie debat ugrupowań pozaparlamentarnych w poniedziałek wyraził <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-palikot,gsbi,3178" title="Janusz Palikot" target="_blank">Janusz Palikot</a>. - Działania PO, PiS, SLD i PSL są przejawem wykorzystywania dominującej pozycji na scenie politycznej i służą tym partiom do utrzymania władzy przez kolejne kadencje - ocenił.