W skierowanym do Sądu Najwyższego pozwie Ken Paxton przekonuje, że wprowadzone w Georgii, Michigan, Pensylwanii i Wisconsin zmiany w ordynacji, dotyczące głosowania korespondencyjnego, były niezgodne z konstytucją i miały wpływ na wynik wyborów. Prokurator Paxton domaga się zablokowania 62 elektorom, reprezentującym te stany, możliwości oddania w najbliższy poniedziałek 14 grudnia głosów na Joe Bidena, który według oficjalnych rezultatów zdobył 306 głosów elektorskich, podczas gdy Donald Trump 232. Do wniosku Kena Paxtona przyłączyli się prokuratorzy generalni Alabamy, Arkansas i Luizjany. Prezydent Donald Trump wyraził przekonanie, że wniosek do Sądu Najwyższego ma mocne podstawy i spełnia wszelkie kryteria. "Nasz kraj potrzebuje zwycięstwa" - napisał na Twitterze. Dziewięcioosobowy Sąd Najwyższy, w którym konserwatyści mają przewagę sześć do trzech nad liberałami, podejmie decyzję, czy zająć się sprawą po zapoznaniu z wnioskiem oraz odpowiedziami władz Georgii, Michigan, Pensylwanii i Wisconsin. Amerykańscy konstytucjonaliści twierdzą, że zwolennicy Trumpa mają niewielkie szanse na sukces. Prawnik prezydenta USA Rudy Giuliani stwierdził jednak, że nawet w wypadku porażki w Sądzie Najwyższym działania zmierzające do anulowania wyniku wyborów będą kontynuowane.