Przypomnijmy, że w styczniu w stanie Georgia odbędzie się dogrywka w wyborach do Senatu. To starcie zadecyduje, która partia przejmie kontrolę nad izbą. Republikanom wystarczy obronić jeden z dwóch mandatów, by mieć większość. Walczący o te mandaty David Perdue i Kelly Loeffler spotkali się 4 grudnia z wiceprezydentem Mike'iem Pence'em i przedstawicielami rządowej agencji zajmującej się chorobami zakaźnymi. Rozmawiano oczywiście o walce z epidemią koronawirusa. Jak czytamy w "The Independent", podczas wystąpień tej trójki po raz pierwszy zabrakło dwóch słów: "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a>". To istotna zmiana. Do tej pory funkcjonowało przekonanie, że tylko zblatowanie z prezydentem USA może przynosić wyborcze triumfy, zwłaszcza w republikańskich stanach. To m.in. dlatego republikańscy politycy nie odcinali się od twierdzeń o wyborczych fałszerstwach i nie mówili o Joe Bidenie "prezydent elekt". Ostatnio jednak pojawiają się ekspertyzy dowodzące, że wspieranie narracji o fałszerstwach może zniechęcić republikańskich wyborców w Georgii. Ponadto na wyborcze szanse niekorzystnie może wpływać powoływanie się na przegranego. W trakcie publicznych wystąpień po piątkowym spotkaniu Perdue i Loeffler dziękowali Pence'owi za wysiłki na rzecz walki z epidemią, a Pence o administracji mówił per "my", nie wspominając ani razu Trumpa. Jak odnotowano, taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy. Tymczasem sam prezydent przyleciał do Georgii, by zachęcać do głosowania na Perdue i Loeffler. Trump powtórzył tam swoje twierdzenia o "masowych fałszerstwach" i zapowiedział walkę w Sądzie Najwyższym. Jednocześnie jego prawnicy przegrywają kolejne sprawy. Już 46 pozwów sztabu zostało odrzuconych. Sądy wskazują na brak dowodów w składanych wnioskach. Jedynie w Pensylwanii udało się opóźnić wyborczy proces. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Biden" target="_blank">Joe Biden</a> przekroczył już próg 270 elektorów gwarantujących prezydenturę - mowa o ostatecznych, oficjalnych wynikach zatwierdzonych przez poszczególne władze stanowe. Kolegium Elektorów, które wybierze prezydenta USA, zbierze się 14 grudnia.