Dziennikarze zwrócili uwagę na lipcową wypowiedź Duceya, który opowiadał o tym, jak przypisał prezydentowi dzwonek "Hail to The Chief", by nie przegapić telefonu od głowy państwa. To właśnie ten dzwonek rozległ się, gdy gubernator Arizony certyfikował wyniki wyborów prezydenckich z tego stanu. Zwyciężył tam demokrata <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Biden" target="_blank">Joe Biden</a>. Ducey zignorował telefon od prezydenta i podpisał dokument, przeciwko czemu Trump głośno protestował. Prezydent USA skrytykował wynikającą z przepisów decyzję o certyfikacji wyników. Zarzucił Duceyowi, że "spieszy się, żeby umieścić demokratę w Białym Domu" i że "zdradził mieszkańców Arizony". "Takie jest prawo. Składałem przysięgę i zamierzam jej dochować. Traktuję swoje obowiązki bardzo poważnie" - odparł Ducey. Przypomnijmy, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> nie uznaje zwycięstwa Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA i uważa, że zostały one sfałszowane.