Trump opublikował w środę na Twitterze nagranie wideo, w którym wzywa swoich zwolenników, z których część wtargnęła do budynku Kongresu podczas toczącego się tam posiedzenia mającego ostatecznie uznać wygraną <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Bidena" target="_blank">Joe Bidena</a> w wyborach prezydenckich, do pokojowego rozejścia się do domów. Prezydent USA mówił jednocześnie o tym, że "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">wybory</a> skradziono", powtórzył, że zostały one sfałszowane. "To są wydarzenia, które mają miejsce, gdy święte, miażdżące zwycięstwo wyborcze jest tak bezceremonialnie i okrutnie zabierane wielkim patriotom, którzy byli źle i niesprawiedliwie traktowani przez tak długi czas. Idźcie do domu w miłości i pokoju. Na zawsze zapamiętajcie ten dzień!" - brzmiał kolejny wpis, który pojawił się na twitterowym koncie Trumpa. Zapis relacji na żywo z wydarzeń w USA dostępny jest <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-wybory-w-usa-2020/aktualnosci/na-zywo-usa-kongres-zatwierdza-wyniki-wyborow-demonstranci-wdarli-si,nzId,447" target="_blank">TUTAJ</a>. Oświadczenie serwisu Serwis zablokował możliwość powielania tych wypowiedzi i dyskusję pod nimi, później ogłosił, że konto "realDonaldTrump" zostało na 12 godzin zablokowane. "W obliczu toczącej się w Waszyngtonie bezprecedensowej przemocy zażądaliśmy usunięcia trzech wiadomości z konta realDonaldTrump, które zostały na nim dzisiaj umieszczone, za powtarzające się, poważne naruszenia naszej polityki uczciwości obywatelskiej" - poinformował Twitter. Serwis zagroził, że w wypadku kolejnych naruszeń warunków serwisu odnoszących się do tych zasad, a także zasad dotyczących nawoływania do przemocy konto zostanie permanentnie zablokowane. Reakcja Facebooka i YouTube'a Już wcześniej Facebook i YouTube usunęły filmik z wypowiedzią Trumpa ze swoich serwisów. Władze Facebooka przekazały, że zrobiły to, ponieważ film "raczej przyczynia się do wzrostu, niż zmniejsza ryzyko mającej miejsce przemocy".