Wojciechowicz na konferencji prasowej w Warszawie ocenił, że szefowa MEN Anna Zalewska podjęła "skandaliczną decyzję, rezygnując z indywidualnego nauczania dla dzieci w klasach integracyjnych, które miały je w szkole, a przeniosła je do domu". Według niego, "praktycznie eliminuje to te osoby (...) ze społeczności szkolnej". "Jeśli zostanę prezydentem (stolicy) zrobię wszystko, żeby tego typu pomysły w warszawskich szkołach załatwić tak, żeby sytuacja powróciła do tego, co było, żeby nauczanie indywidualne było na terenie szkoły" - zadeklarował Wojciechowicz. W ubiegłym tygodniu ponad sto osób demonstrowało przed MEN wsparcie dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością, którzy chcą doprecyzowania zapisów rozporządzeń ministra edukacji narodowej z 9 i 28 sierpnia 2017 roku, tak by zagwarantowały uczniom z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, realizacji nauczania indywidualnego w szkole. Według nich, nowe przepisy spowodowały, że uczniowie z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego i nauczania indywidualnego będą się uczyli w domu, a nie jak dotąd, gdy część zajęć odbywali w szkołach. Odnosząc się do złożonej przez rodziców petycji, MEN napisał w komentarzu przesłanym PAP: "Niepełnosprawność nie jest wskazaniem do kierowania ucznia na indywidualne nauczanie. Uczeń z niepełnosprawnością ma się uczyć w szkole ze swoimi rówieśnikami, a nie tak jak dotychczas w odrębnym, wyizolowanym pomieszczeniu w szkole. Szkoła ma to zapewnić. To obowiązek dyrektora. Co jest istotne, rodzice mają wpływ na ustalenie procesu edukacyjnego swojego dziecka. Gwarantujemy im to prawem". MEN podkreślił, że "zajęcia edukacyjne przeprowadzane są w domu ucznia tylko w sytuacji, gdy jest on chory i nie może uczęszczać z tego powodu do szkoły". "Kiedy stan zdrowia ucznia ulegnie poprawie, wraca on na zajęcia do szkoły. Dodatkowo przepisy dopuszczają organizację zajęć edukacyjnych z klasą oraz udział w innych formach życia szkoły, kiedy stan zdrowia ucznia na to pozwala. Te zapisy dotyczą ucznia chorego, a nie ucznia z niepełnosprawnością" - napisano. Wojciechowicz zapowiedział również, że jeśli wygra wybory w stolicy, to wprowadzi w warszawskich szkołach edukację seksualną, która - jak zapowiedział - jeśli będzie "odpowiedzialna i mądra" uchroni dzieci m.in. przed obniżeniem wieku inicjacji seksualnej, wzrostem liczby nastolatek w ciąży czy wzrostem zakażeń HIV. Poinformował też, że z pieniędzy kampanijnych zakupi 100 egzemplarzy książki "SEXEDPL. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie". Zachęcał dyrektorów szkół, aby zwracali się do niego po te książki, które za darmo przekaże do szkolnych bibliotek. Obecna na konferencji posłanka koła Liberalno-Społeczni <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-scheuring-wielgus,gsbi,1617" title="Joanna Scheuring-Wielgus" target="_blank">Joanna Scheuring-Wielgus</a> oświadczyła, że popiera inicjatywę Wojciechowicza dot. wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół. "To jest bardzo dobry pomysł, ponieważ edukacja seksualna w szkołach, to poważne traktowanie naszych dzieci, młodych osób, które wchodzą w dorosłe życie (...). Nie możemy traktować naszych dzieci, jako osoby, które nie mają zdania i nie znają świata. Nie możemy opierać wiedzy naszych dzieci, tylko na tym, co nasze dzieci znajdą w internecie" - mówiła posłanka. Jej zdaniem, "PiS wprowadzając rękoma minister Zalewskiej podstawy programowe, niestety z edukacji seksualnej jeszcze bardziej robi temat tabu". Scheuring-Wielgus powiedziała, że jeśli państwo nie zapewnia dzieciom "fachowej" wiedzy w szkole, to trzeba liczyć na samorządowców. Wojciechowicz mówił również, że nie rozumie, jak w programie "Rodzina 500 plus" można było pominąć dzieci z domów dziecka. "Zrobię wszystko, żeby tym dzieciom można było tę sytuację wynagrodzić. Z punktu widzenia budżetu Warszawy, to nie jest żadna wielka sprawa i wielki wydatek" - stwierdził.