Podczas niedzielnej konwencji PiS, inaugurującej samorządową kampanię wyborczą Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki wezwał, aby w wyborach wybrać "tych gospodarzy, którzy nie obrażają się na władzę centralną, tylko potrafią współpracować". "Nigdy wcześniej nie było takiej fali inwestycji wspomaganych przez rząd centralny. I dlatego wybierzmy takich gospodarzy (...) którzy się nie obrażają na władzę centralną, tylko potrafią współpracować. Takich gospodarzy, którzy nie zaczynają inwestycji na miesiąc przed wyborami samorządowymi, tylko ruszają z inwestycjami miesiąc po <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a>" - mówił premier na konwencji. Jak podkreślił, "do tego potrzebujemy właśnie dobrego wyboru - wyboru naszych gospodarzy małych ojczyzn". "Najlepiej takich, którzy potrafią współpracować z odpowiedzialnym rządem, rządem PiS" - zaznaczył Morawiecki. Szef PKW pytany w radiowej Trójce o ocenę słów premiera powiedział, że "przedstawiciel partii, która stworzyła konkretny komitet wyborczy i kandydaci do tego komitetu ubiegają się o różne stanowiska, ma prawo reklamować tych kandydatów, podkreślając ich umiejętności wiedzę, sposób działania i zachwalając ich wyborcom jako przyszłych dobrych gospodarzy". Zachęta intelektualna - dodał Hermeliński - czyli wskazywanie dobrych cech kandydata, to nic zdrożnego. "Natomiast jeśli pojawia się element finansowy, (...), eksponowany działacz partyjny, państwowy mówi, że 'jeżeli tego kandydata poprzecie i on wygra, to wtedy rząd dofinansuje drogę, stadion, komunikację', to jest w moim przekonaniu niezasadne. Nie powinno tego być, powiedziałbym: to niedopuszczalne" - oświadczył. "Porządek prawny nakazuje poczekać" Hermeliński był też pytany, czy prezydent Andrzej Duda powinien poczekać z powołaniem do Sądu Najwyższego osób rekomendowanych ostatnio przez Krajową Radę Sądownictwa. "Porządek prawny nakazuje, żeby na orzeczenie TSUE poczekać, bo ono będzie rzutowało na kwestie którą rozpatruje. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sad-najwyzszy,gsbi,28" title="Sąd Najwyższy" target="_blank">Sąd Najwyższy</a> właśnie w związku z tym zadał pytanie prejudycjalne" - odpowiedział. Na początku sierpnia Sąd Najwyższy (SN) wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. TSUE rozpoczął procedurę w tej sprawie w końcu sierpnia. Natomiast podczas ostatniego posiedzenia KRS, Rada podjęła cztery uchwały o przedstawieniu prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosków o powołanie łącznie 40 wskazanych osób na sędziów Sądu Najwyższego. Szef PKW podkreślił też, że według niego KRS została powołana z naruszeniem konstytucji. "Konstytucja nie pozwala żadnemu organowi uzurpować sobie uprawnień, których nie ma przypisanych prawem, a Sejm ma prawo powołać tylko czterech posłów. Takie mam przekonanie w oparciu o swoje doświadczenie prawnicze" - podkreślił. "Nie mogę milczeć" Na uwagę, że krytykowaniem reformy sprawiedliwość wpisuje się w polityczny spór szef PKW odparł, że stara się być wstrzemięźliwy w swoich wypowiedziach. "Opieram się tylko na przepisach, na orzecznictwie, nie atakuję nikogo personalnie, staram się nie wikłać w personalne spory. Z drugiej strony uważam, że nie mogę milczeć. Sytuacja, która powstała z wymiarem sprawiedliwości, nie ukrywam, że mnie niepokoi i boli. To dla mnie jest jednak pewna trauma" - powiedział Hermeliński. Jego zdaniem "każdy prawnik, jeśli widzi, że w jakiś sposób wymiar sprawiedliwości może być zagrożony przez jedną z władz, to ma obowiązek mówić o tym głośno".