Zdaniem radnych PiS sam prezydent Jacek Jaśkowiak (PO) nie ukrywa, że dzięki zaproponowanemu, w ocenie PiS mało racjonalnemu podziałowi Poznania na okręgi wyborcze, chce zwiększyć szanse ruchów miejskich i lewicy. Mniejsza liczba radnych jest efektem kurczącej się liczby osób zameldowanych w stolicy Wielkopolski. Dodatkowo, w związku z nowelizacją Kodeksu wyborczego, w Poznaniu zmieni się liczba okręgów i ich podział. Prezydenckim projektem podziału miasta na okręgi wyborcze poznańscy radni zajmą się na sesji na początku marca. Dotychczas w stolicy Wielkopolski obowiązywało 7 okręgów, w tym dwa 6-mandatowe, oraz pięć 5-mandatowych. Według prezydenckiej propozycji, w mieście utworzonych byłoby 6 okręgów, w tym dwa 5-mandatowe i cztery 6-mandatowe. W poniedziałek na konferencji prasowej tę koncepcję skrytykowali przedstawiciele poznańskiego PiS. Ich zdaniem zaproponowany podział wiąże się z dużymi zmianami terytorialnymi, nie uwzględnia też specyfiki historycznej i geograficznej poszczególnych części miasta. "Prezydent przedstawił wariant, o którym można powiedzieć, że został wyciągnięty z kapelusza. Zaproponowany podział to jest nieszczęście, które obrazuje nieszczęście zarządzania Poznaniem: podejmuje się decyzje bez wyraźnego wskazania przesłanek, bez przeprowadzenia racjonalnej analizy, nie mówiąc o jakiejkolwiek dyskusji" - powiedział poseł PiS Tadeusz Dziuba. Radny Jan Sulanowski przypomniał, że na początku lutego Jacek Jaśkowiak napisał na portalu społecznościowym, że "wyzwaniem jest przeforsowanie w Poznaniu czterech okręgów sześciomandatowych i dwóch pięciomandatowych", bo to "zwiększy szanse zarówno ruchów miejskich, jak i lewicy". Radny Adam Pawlik dodał, że zaproponowane przez prezydenta zmiany skutkować będą tym, że w wielu przypadkach w jednym okręgu połączone zostaną osiedla bez jakiejkolwiek wspólnoty interesów. W opinii przedstawicieli PiS, istnieją możliwości takiego opracowania nowego podziału miasta na okręgi wyborcze, by zmiany, w porównaniu ze stanem obecnym, były jak najmniejsze. Radni PiS w ciągu najbliższych dni mają przedstawić kilka propozycji podziału okręgów wyborczych, które będą respektować m.in. czynniki geograficzne, historyczne i przyzwyczajenia poznaniaków. Rzeczniczka prezydenta Hanna Surma poinformowała PAP w poniedziałek, że prezydencki projekt podziału na okręgi wyborcze uwzględniał m.in. spadek liczby mieszkańców w niektórych dotychczasowych okręgach i potrzebę utrzymania jednomandatowej różnicy między okręgami wyborczymi. Zmiany granic okręgów wymusiła ustawa ze stycznia 2018 roku, zmieniająca przepisy Kodeksu wyborczego. Nowe zapisy, na wniosek prezydenta, uchwala rada miasta. Uchwała w tej sprawie musi zostać podjęta do 1 kwietnia, inaczej decyzję w sprawie nowych okręgów podejmie komisarz wyborczy. O liczbie radnych w danej gminie decyduje wojewoda w porozumieniu z komisarzem wyborczym. Przy podziale miasta na okręgi wyborcze konieczne jest uwzględnienie liczby osób zameldowanych, ujętych w rejestrze wyborców. Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że gminy do 200 tys. mieszkańców mają 25 radnych i trzech kolejnych na każde następne 100 tys. mieszkańców. Liczba osób zameldowanych w Poznaniu na dzień 31 grudnia 2017 roku wyniosła 484,4 tys.; w 2014 roku podczas poprzednich wyborów zameldowanych było ponad 500 tys. osób. Taki stan rzeczy skutkuje zmniejszeniem liczby radnych z 37 do 34.