"To, co od jakiegoś czasu robi TVP, jest po prostu zaprzeczeniem dziennikarstwa. W rozpoczynającej się właśnie kampanii wyborczej nie zamierzam przyjmować żadnego zaproszenia do studia TVPiS" – oświadczył w mediach społecznościowych ubiegający się o reelekcję prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak (kandydat PO i Nowoczesnej). Decyzja Jaśkowiaka była reakcją m.in. na materiał TVP Poznań na temat niedawnego Marszu Równości, w którym pojawiły się wulgarne i niecenzuralne określenia. "Osobiście nie oglądam materiałów emitowanych przez TVP oraz lokalną redakcję. Jednak jakość propagandy serwowanej widzom w Poznaniu odbija się szerokim echem nie tylko w środowisku dziennikarskim, ale też wśród mieszkańców. Nie chodzi tylko o przekaz polityczny TVPiS, ale też o ideologiczne pranie telewidzom mózgów. Szczytem zaprzeczenia dziennikarstwa były materiały rzekomo relacjonujące wydarzenia związane z niedawnym XV Poznańskim Marszem Równości, którego uczestnicy przedstawieni zostali w sposób nie tylko obraźliwy, ale i nieprawdziwy" – powiedział w rozmowie z PAP Jaśkowiak. Jak dodał, "nie godzi się na takie traktowanie ludzi, których postawa w jakikolwiek sposób odbiega od jedynie słusznej wizji społeczeństwa przyjętej prze obecnie rządzących". "Ubolewam nad tym, że podpisują się pod tym osoby nazywające siebie 'dziennikarzami'. (…) Materiały dyskredytujące opozycyjnych samorządowców i polityków oraz jawnie obrażające także moją osobę, nie pozostawiają żadnych złudzeń. Czego mogę spodziewać się w studio, w którym jestem oczerniany już od wielu miesięcy? Moje działania i wypowiedzi przedstawiane są w rażąco krzywym zwierciadle, negatywnie komentowane nawet w materiałach informacyjnych, o publicystycznych nie wspominając" – podkreślił Jaśkowiak. Prezydent wskazał, że decyzja o tym, by nie przyjmować żadnego zaproszenia do poznańskiej redakcji TVP "była w tej sytuacji jedyną, jaką mógł podjąć u progu kampanii wyborczej". W piątek podobną decyzję podjął także obecny wiceprezydent i kandydat na prezydenta miasta Tomasz Lewandowski (Inicjatywa Polska). "W poniedziałek TVP Poznań organizuje pierwszą w kampanii dyskusję kandydatów na prezydenta o Poznaniu. Jako pierwszy temat wybrano cyt. 'Tęczowy Poznań i dyskusja o chorągiewkach na tramwajach'. Dobór tematów, jak i sposób ich relacjonowania godny TV Trwam" – podkreślił Lewandowski. "Podjąłem decyzję, że nie będę uczestniczył w kampanii wyborczej w programach studia TVP Poznań. Nie ma mojej zgody na robienie z telewizji publicznej szczekaczki politycznej propagującej język nienawiści. Namawiam do podobnego bojkotu także pozostałych kandydatów na urząd prezydenta" - dodał. Tadeusz Zysk, kandydat na prezydenta Poznania popierany przez Zjednoczoną Prawicę, odnosząc się do sprawy, podkreślił, że "zamykanie się tylko i wyłącznie w jednych mediach jest bezsensowne". "Prezydent Jaśkowiak szuka wszelkich sposobów, aby nie komunikować się z poznaniakami, ponieważ nie wie, co odpowiadać dziennikarzom z punktu widzenia obietnic sprzed czterech lat - bo tych obietnic nie zrealizował. Od początku kadencji skupił się na promocji swojej osoby i to tylko w mediach, które są mu przychylne. Z drugiej strony, skoro niewiele osiągnął, łatwiej mu przejść do ataku na media, niż sprostać pytaniom dziennikarzy" – powiedział PAP Zysk. Dodał, że "dzisiaj Jaśkowiak neguje TVP, jutro zaneguje Polskie Radio, a pojutrze przyjdzie czas na negacje poszczególnych dziennikarzy, a wszystko dlatego, że e zadają niewłaściwe pytania". "To jego sposób na prowadzenie kampanii. Zamiast konkretów zrzucanie winy na innych - tym razem na media" - dodał. Kandydatka Społecznej Koalicji Prawo do Miasta na prezydenta Poznania Dorota Bonk-Hammermeister również oświadczyła, że nie zamierza przyłączyć się do bojkotu TVP i będzie brała udział w programach telewizji publicznej. Jak tłumaczyła, robi "to z pełną świadomością upadku TVP, która w swoich materiałach dokonuje manipulacji, wprowadza do debaty publicznej język nienawiści i często dopuszcza się zwykłego kłamstwa". "Nie ma na to mojej zgody i mocno sprzeciwiam się takiemu kreowaniu przekazu. Uważam jednak, że bojkot telewizji publicznej oznacza zgodę na dalszą polaryzację społeczeństwa i działa na rzecz tych, którzy niegodziwie wykorzystują telewizję publiczną. Będę brała udział w programach nadawanych na żywo z szacunku dla odbiorców, także tych inaczej niż ja myślących. Uważam, że właśnie im trzeba przedstawić racje, których inaczej w TVP nie usłyszą" – dodała Bonk-Hammermeister. Jarosław Pucek, niezależny kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców Jarosława Pucka "Dobro Miasta", powiedział PAP, że "nie będzie brał udziału w tej ideologicznej wojence". Komentując decyzję Jaśkowiaka i Lewandowskiego, wskazał, że jego zdaniem to po prostu próba ucieczki od debaty z pozostałymi kandydatami. "Moim zdaniem to jest objaw tchórzostwa i panowie zamiast stanąć do debaty i rozliczyć się z tego, co wyprawiają z miastem, chowają się za jakimiś ideologicznymi płotkami. Mnie to nie interesuje" – podkreślił Pucek. Dodał, że jako kandydat nie zamierza bojkotować żadnego medium. Anna Jowsa