W poniedziałek w Łodzi Sasin- szef Komitetu Stałego Rady Ministrów - stwierdził, że nawet jeśli Zdanowska wygra wybory nie będzie mogła pełnić funkcji prezydenta miasta. Jak mówił wykazują to analizy prawne. Zapowiedział też, że jeśli Zdanowska zostanie wybrana na prezydenta Łodzi, wojewoda łódzki Zbigniew Rau będzie musiał zwrócić się do premiera o ustanowienie zarządu komisarycznego w Łodzi. Pod koniec września w sądzie II instancji Zdanowska została uznana winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera, za co skazano ją na 20 tys. zł grzywny. Orzeczenie sądu jest prawomocne. We wtorek Sasin zapytany w radiowej Trójce, czy wycofa się ze swoich słów o zarządzie komisarycznym w Łodzi, odpowiedział: "Ależ oczywiście, że się nie wycofam". "Wyborcy mają przede wszystkim prawo wiedzieć o tym, na kogo głosują i czy ich głosy będą skuteczne. W tym przypadku te głosy będą nieskuteczne" - powiedział. Reakcja przedstawicieli komitetu Słowami Sasina oburzeni są przedstawiciele KWW Hanny Zdanowskiej. Już w poniedziałek zapowiedzieli, że złożą doniesienie do prokuratury w sprawie "przekroczenia przez niego uprawnień" i "publicznego podżegania wojewody łódzkiego do podjęcia działań na szkodę interesu publicznego. Zamiar złożenia doniesienia potwierdzili we wtorek na konferencji prasowej. Ich zdaniem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-hanna-zdanowska,gsbi,2065" title="Hanna Zdanowska" target="_blank">Hanna Zdanowska</a> może pełnić urząd, kandydować i po wygranych wyborach być prezydentem, bo tak wynika z opinii prawnej, jaką otrzymał łódzki magistrat. Słowa Sasina to - ich zdaniem - nic innego, jak wpływanie na wynik wyborów. Zdaniem dyrektora biura prezydenta miasta Tomasza Piotrowskiego obecna sytuacja jest "bezprecedensowa", bo jeszcze nikt wcześniej nie próbował przed wyborami wpływać na ich wynik i mówić, że "głos łodzian nie jest istotny". "Łodzianie nie bójcie się, jest nas więcej. Mamy niepowtarzalną szansę pokazać, że nikt Łodzi nie będzie narzucał prezydenta, że prezydenta nie wybiorą politycy z Nowogrodzkiej w Warszawie, tylko łodzianie. Wasz głos jest bardzo, bardzo ważny. To jest głos, który będzie się dotyczył przyszłości naszego miasta" - mówił. Zwrócił uwagę, że według sondażu przeprowadzonego 3 października, czyli już po uprawomocnieniu się wyroku skazującego Zdanowską jej poparcie wyniosło 65 proc. Drugi - kandydat Zjednoczonej Prawicy, poseł PiS <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-waldemar-buda,gsbi,1523" title="Waldemar Buda" target="_blank">Waldemar Buda</a> miał 19 proc. poparcia. Piotrowski dodał, że tylko wysoka frekwencja i wysoki wynik Zdanowskiej zagwarantują to, że "żaden z polityków PiS nie złamie w tej sytuacji prawa, nie zrobi nic głupiego i nie będzie próbował poważyć demokratycznego wyniku wyborów". "Polityczna gangsterka" W podobnym tonie wypowiadali się pozostali politycy. Szef <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> w regionie łódzkim i wiceprezydent Łodzi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-trela,gsbi,1671" title="Tomasz Trela" target="_blank">Tomasz Trela</a> nazwał działania przedstawicieli PiS "polityczną gangsterką". "Wpadli oni na pomysł, że zastraszając mieszkańców Łodzi, pan Sasin, pan Kaczyński, pan Morawiecki przyjadą do Łodzi i będą zniechęcać mieszkańców miasta do głosowania. Pani Hanna Zdanowska jest prezydentem Łodzi. Jej nazwisko 21 października będzie na karcie wyborczej i wszyscy łodzianie, którzy 21 października zagłosują na nią, wybiorą prezydenta na kolejna kadencję. To jest bardzo precyzyjnie określone w przepisach prawa. Żaden pan Kaczyński, pan Sasin, pan Morawiecki tego nie zmienią" - mówił. Zaapelował, aby 21 października mieszkańcy Łodzi pokazali "czerwoną kartkę prezesowi PiS i zagłosowali na Zdanowską". Wypowiedzią Sasina oburzony był również lider Nowoczesnej w regionie łódzkim Marcin Gołaszewski. "Do Łodzi przyjeżdża pisowski aparatczyk, funkcjonariusz, który twierdzi, że to on będzie decydował o tym, kto ma prawo, a kto tego prawa nie ma, aby kandydować w wyborach na prezydenta Łodzi" - powiedział. To - dodał - zamach na łódzki samorząd, zamach na Łódź. Z kolei przewodniczący łódzkiej rady miejskiej Tomasz Kacprzak stwierdził, że PiS prowadzi bardzo brutalną kampanię wyborczą, w której bierze udział "urzędnik państwowy próbujący zastraszyć łodzian". "Nasi przeciwnicy faulują, są na dopingu, próbują przekupić sędziego. My natomiast mamy bardzo dobrego zawodnika, a trybuny są po naszej stronie. Wierzymy w zwycięstwo" - dodał. Sasin w swej opinii ws. Zdanowskiej przywoływał przepis ustawy o pracownikach samorządowych, który mówi m.in., że pracownikiem samorządowym zatrudnionym na podstawie wyboru lub powołania nie może być osoba, która była skazana prawomocnym wyrokiem sądu za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe. Głos szefa PKW W poniedziałek szef PKW Wojciech Hermeliński pytany przez PAP o przepis ustawy o pracownikach samorządowych, przywołany przez Sasina, stwierdził, że artykuł ten, skonfrontowany z przepisem Kodeksu wyborczego pokazuje "niespójność przepisów". Z Kodeksu wyborczego wynika, że w wyborach może kandydować osoba, która została skazana prawomocnie na karę grzywny, gdyż przepis stanowi, iż kandydować nie może osoba "skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe". Szef PKW wskazywał jednocześnie, że istnieje opinia prawna konstytucjonalisty prof. Krzysztofa Skotnickiego z Centrum Studiów Wyborczych UŁ, według którego "osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu na karę grzywny za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego może kandydować na urząd prezydenta miasta (jak i inne funkcje pochodzące z wyborów powszechnych uregulowanych w Kodeksie wyborczym), a także może pełnić tę funkcję w razie uzyskania wyboru oraz otrzymywać z tego tytułu wynagrodzenie". Prof. Skotnicki wskazuje w swojej ekspertyzie na zasadę, według której norma szczególna (w tym przypadku zapis z Kodeksu wyborczego) uchyla normę generalną (w tym przypadku zapis ustawy o pracownikach samorządowych). Na podobną opinię prawną - autorstwa konstytucjonalisty prof. Mariusz Jabłoński z Uniwersytetu Wrocławskiego - powołały się w poniedziałek władze Łodzi; również z tej opinii wynika, że Zdanowska może pełnić urząd, kandydować i po wygranych wyborach być prezydentem. --