Prezydent Andrzej Duda wcześniej opowiedział się za tym, aby referendum konstytucyjne, połączone wraz z wyborami do samorządów, odbyło się 11 listopada. Jak mówi się na sejmowych korytarzach, prezes Jarosław Kaczyński uznał, że ta data powinna łączyć, a nie dzielić. Stąd też pomysł, aby wybory zorganizować tydzień później. - W przyszłym roku będziemy obchodzić setną rocznicę odzyskania niepodległości. Tym bardziej powinno być ono zorganizowane w podniosłym nastroju i nie zakłócone żadnymi innymi wydarzaniami - powiedział w Sejmie Stanisław Piotrowicz, poseł PiS. Nie sposób nie dostrzec, że między Nowogrodzką a Pałacem Prezydenckim trwa standardowa wymiana uprzejmości. - Ani pan prezydent, ani wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha do tej daty mnie nie przekonali, będziemy dążyć do porozumienia - powiedział marszałek Sejmu, Stanisław Karczewski. - Jest czas pracowania i czas świętowania - wtóruje mu Piotrowicz. Zmiana terminu wymaga zgody Państwowej Komisji Wyborczej, ale ta wcześniej również zgłosiła obiekcje, co do terminu zaproponowanego przez prezydenta.