<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rafal-trzaskowski,gsbi,4" title="Rafał Trzaskowski" target="_blank">Rafał Trzaskowski</a> na rynku w Kaliszu po raz kolejny wystąpił obok pustej mównicy z nazwiskiem Andrzej Dudy i podkreślał, że urzędujący prezydent boi się debaty. "Nie trzeba tchórzyć, nie trzeba się bać, rozumiem że pan się boi prezesa, ale prezes gdzieś się schował i coś knuje" - zaznaczył Trzaskowski. "Póki prezes nie patrzy, trzeba podejść do debaty, zapraszam do debaty" - dodał. Zdaniem Trzaskowskiego debata jest potrzebna, bo trzeba rozmawiać nie o tematach zastępczych, ale o realnych problemach, takich jak gospodarka i ochrona miejsc pracy. "Panie prezydencie, absolutnie doceniam to, że chce pan utrzymać cenę musztardy, chciałbym porozmawiać o drożyźnie i o gospodarce" - dodał kandydat KO. Zwiększa się "dziura Morawieckiego" Przestrzegał, że nachodzą ciężkie czasy. Dlatego, jego zdaniem, po wyborach, jeśli wygra Andrzej Duda, PiS będzie chciał zaostrzyć kurs i zaatakuje wszystkich tych, którzy są niepokorni, samorządy i wolne media. Trzaskowski podkreślał, że zwiększa się "dziura Morawieckiego", deficyt wynosi 26 mld zł i będzie rósł, o czym obecnie rząd nie chce mówić. "Już się szykują do podnoszenia podatków, ale już chcę powiedzieć, że będzie twarde weto na wszystkie podatki i obciążenia dla obywateli, bo to władza musi być dla obywatela" - zapowiedział. "Pan prezydent potrafi się uśmiechnąć, by obrazić mieszkańców Warszawy, bo ostatnio wziął sobie ich na cel. Panie prezydencie, a gdzie pan mieszkał przez ostatnie 5 lat, że pozwala sobie pan na przytyki pod adresem mieszkańców miasta niezłomnego, którzy nie znoszą, jak ich ktoś obraża?" - pytał kandydat KO. "Niech się pan też zastanowi, gdzie mieszka pan prezes, bo Żoliborz to też część Warszawy, dlatego bardzo bym pana prosił panie prezydencie, żeby pan uważał, bo jak pan będzie obrażał prezesa, to się może źle skończyć" - podkreślił Trzaskowski.