Wczoraj <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> poinformowało o tym, że Szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko złożył skargę do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich na Szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Chodziło o wypowiedź byłego polskiego premiera z 15 maja 2015 roku, w której Donald Tusk powiedział, że Bronisław Komorowskie był, jest i, ma nadzieję, będzie dobrym prezydentem Polski. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/swiat/news-ryszard-legutko-zlozyl-skarge-na-donalda-tuska,nId,1829233" target="_blank">O sprawie czytaj więcej TUTAJ</a> Prof. Ryszard Legutko wypowiedź uznał za niestosowną i łamiącą Europejski Kodeks Dobrej Administracji. Członkowie Platformy utrzymują, że Donaldowi Tuskowi nie można niczego zarzucić, a Paweł Graś stwierdził nawet, że informacja o liście wywołuje "uśmiech wśród urzędników". Czy skarga jest zasadna? Poprosiliśmy o komentarz politologów dr. hab. Macieja Drzonka z Uniwersytetu Szczecińskiego i dr. hab. Piotra Wawrzyka w Uniwersytetu Warszawskiego. "Wewnętrzny dyskomfort" Tuska - To delikatna kwestia i w dużej mierze zależy od interpretacji przepisów, na które powołuje się prof. Legutko - podkreśla dr Drzonek. - Do sprawy trzeba podejść zdroworozsądkowo - mówi ekspert i podaje przykład: Załóżmy, że np. prymas Polski użył takich słów, jakich użył Donald Tusk, ale w odniesieniu do Andrzeja Dudy. - Bezwzględnie uznano by to za mieszanie się Kościoła w sprawy polityki i w kraju rozpętałaby się z tego tytułu burza - podejrzewa politolog. Dlatego wątpliwości polityka PiS wydają się całkowicie uzasadnione. - Wyobraźmy sobie, że Donald Tusk kilka tygodni wcześniej wypowiada podobne zdanie na rzecz Davida Camerona albo przeciwko niemu. Myślę, że w Wielkiej Brytanii odebrano by to podobnie, jak u nas. Pewne środowiska byłyby poruszone tym, że szef Rady Europejskiej sugeruje, na kogo Brytyjczycy mają głosować - obrazuje. Ponadto, jak zaznacza dr Drzonek, Donald Tusk jest z jednej strony ojcem - założycielem formacji, która popierała prezydenta Bronisława Komorowskiego w wyborach. Z drugiej strony jest szefem Rady Europejskiej, instytucji z założenia apolitycznej. Z tego wynikał "wewnętrzny dyskomfort", który Tusk "rozładował w sposób niedwuznaczny". - Rasowy zachodni polityk powiedziałby raczej, że życzy Polsce dobrego prezydenta - ocenia ekspert. Jak mówi, skarga Ryszarda Legutki raczej nie pociągnie za sobą formalnych konsekwencji. Nie będzie oficjalnych konsekwencji Podobnego zdania jest dr Wawrzyk. W jego opinii oficjalne konsekwencje nie będą miały miejsca, natomiast wizerunkowe - tak. - Jeśli skarga będzie uznana, "zwrócona zostanie uwaga" Donaldowi Tuskowi, że nie powinien się tak zachowywać. Jeżeli skarga nie zostanie uznana, wizerunkowo ucierpi wnioskodawca, czyli Ryszard Legutko - przewiduje politolog. Ekspert zaznacza, że szef Rady Europejskiej nie powinien prezentować swojego stanowiska względem sytuacji politycznej wyborów w państwie członkowskim, tym bardziej, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> przykłada wagę do tego, żeby nie komentować i nie zajmować stanowiska w sprawach polityki wewnętrznej kraju, z którego pochodzi osoba, pełniąca określoną funkcję. Jego zdaniem, wypowiedź Donalda Tuska nie była jednoznaczna. - Biorąc jednak pod uwagę cały kontekst wypowiedzi, trudno zaprzeczyć, że było to "mieszanie się" w politykę krajową, czego Przewodniczący Rady Europejskiej nie powinien robić - podsumowuje dr Wawrzyk. Teraz, zgodnie z procedurami rzeczniczka Emily O'Reilly zwróci się o wyjaśnienia do Donalda Tuska, tłumaczy ekspert. Te wyjaśnienia prześle później wnioskodawcy. Następnie dokumenty wrócą z ewentualnymi uwagami Ryszarda Legutki do rzecznika. Zdaniem dr Wawrzyka, jeszcze przed unijnymi wakacjami, czyli przed sierpniem, sprawa powinna zostać wyjaśniona.