Akcja "Weź swój długopis na wybory" z godziny na godziny zyskuje setki, a nawet tysiące zwolenników. Organizator zachęca w niej internautów, by swój głos w najbliższych wyborach prezydenckich oddali za pomocą własnego długopisu. Wszystko po to, by zapobiec ewentualnym oszustwom w komisjach wyborczych. "Długopis to niby drobny przedmiot - ale w procesie wyborczym posiadający kluczowe znaczenie" - pisze inicjator przedsięwzięcia.Wczoraj rano swój udział w wydarzeniu zapowiadało ok. 10 tys. użytkowników Facebooka. Dziś jest ich ponad 119 tys. Oprócz nich, zaproszenie otrzymało prawie 260 tys. osób. "10,5 zł - tylko tyle potrzeba, aby sfałszować wybory w jednej komisji obwodowej. Bo właśnie za 10,5 zł można w sklepach internetowych kupić długopis wypełniony tuszem, który znika z kartki w kilka godzin po jej zapisaniu. Co ciekawe, w ostatnich dniach nastąpił wysyp ofert sprzedaży takich długopisów w popularnym polskim serwisie aukcyjnym. Czyżby sprzedawcy poczuli, że popyt rośnie?" - pisze organizator w wydarzeniu. - Taka popularność akcji jest dla mnie samego zaskoczeniem, ale najwyraźniej ludzie czekali na okazję do wyrażenia nieufności dla naszego systemu wyborczego - zaznaczył Paweł Rybicki w rozmowie z Interią. Choć sam nie był świadkiem używania wspomnianego długopisu-znikopisu w komisjach wyborczych, wspomniał o nim "w formie prowokacji". - Kwestie innych nadużyć przy okazji ostatnich wyborów samorządowych były szeroko opisywane - podkreślił. Jak podaje publicysta w jednym z fragmentów opisu wydarzenia: "Teoretycznie, o uczciwość wyborów powinny zadbać organy państwa, ale zbytnio się do tego zadania nie przykładają. Dlatego to sami wyborcy powinni zrobić, co w swojej mocy, aby uczciwość głosowania zapewnić." Pod wydarzeniem pojawiają się krytyczne i ironiczne komentarze. "Litości! Aż się nie chce czytać tego bełkotu..." - napisał jeden z użytkowników. "Ja pójdę z własną, wypełnioną w domu kartą wyborczą. Zalaminowaną oczywiście, żeby mi żaden oszust na niej nie mazał." - stwierdził inny. Wiele opinii jest jednak pozytywnych. Jak zauważył Rybicki, chęć udziału w wydarzeniu deklarują osoby o różnych poglądach politycznych. - Ludzi łączy brak zaufania do PKW - podsumował. JT