Podczas inauguracji kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, zwolennicy partii KORWiN postanowili wykorzystać wpadkę prezydenta z wizyty w Japonii. Przypomnijmy, że Komorowski w czasie zwiedzania parlamentu japońskiego, wołając gen. Stanisława Kozieja - zwrócił się do niego "Chodź szogunie". Szogun przyszedł, tyle że na sobotnią konwencję. Kiedy Bronkobusy zajeżdżały przed warszawską Halę Expo, gdzie zainaugurowano kampanię, "witał je" jeden ze zwolenników partii KORWiN, przebrany za japońskiego samuraja. Trzymał mały transparent z hasłem #dziekujęKomorowskiemu. Performer chciał też dostać się na samą konwencję. Nie został jednak wpuszczony. Sztab Komorowskiego przeoczył jednak innego z korwinistów. Podczas zakończenia konwencji, kiedy fotoreporterzy fotografowali Komorowskiego w otoczeniu jego zwolenników, trzymających transparenty deklarujące poparcie dla aktualnego prezydenta z kolejnych części Polski, wśród nich pojawił się transparent #dziękujęKomorowskiemu. Z pozoru hasło wyglądało jak kolejny wyraz poparcia. Tak naprawdę było przygotowaną uprzednio akcją przeciwników prezydenta. Kiedy w Warszawie trwała konwencja Bronisława Komorowskiego, tablice na Twitterze zwolenników partii KORWiN zaroiły się od informacji o rozpoczęciu akcji #dziekujęKomorowskiemu. Użytkownicy Twittera wpisywali z przekąsem, za co dziękują obecnemu prezydentowi, a Przemysław Wipler apelował na swoim profilu na Facebooku: "bądźmy wszędzie tam, gdzie prezydent, głośno i dowcipnie przypominajmy, jak wygląda ta prezydentura".