Schetyna zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, że za planowane przez rząd podwyższenie płacy minimalnej zapłacą przedsiębiorcy. Przekonywał jednocześnie, że jeżeli gospodarka będzie się dobrze rozwijać, to płaca minimalna może za kilka lat "skoczyć i do 5 tysięcy". "Jeżeli gospodarką zajmą się nie cyrkowcy i amatorzy od powerpointa, tylko prawdziwi fachowcy, to takie podwyżki płacy minimalnej będą możliwe i nie będą groziły upadłościami firm i zwolnieniami z pracy" - wskazywał Schetyna. Według niego, projekt Koalicji Obywatelskiej pod hasłem "Niższe podatki, wyższa płaca" mógłby dać ludziom zarabiającym pensję minimalną 100 złotych więcej, niż przewidują plany rządowe. "I zapłaci za to państwo, a nie firmy, nie pracodawcy" - zaznaczył Schetyna. Jak dodał, "prezes Kaczyński ma inny plan w sprawie pracy". "Ludzie pracy, przedsiębiorcy, Polki, Polacy chcę was ostrzec: pan Kaczyński idzie po wasze pieniądze" - powiedział. "Mówił przecież niedawno: "jeżeli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w takich warunkach, to znaczy, że się do niej po prostu nie nadaje" - on tak rozumie sprawę pracy. Będziemy to przypominać i będziemy wszystkich ostrzegać. To plan wykończenia niezależnej przedsiębiorczości" - ocenił lider PO. "PiS woli zastraszonych i pokornych petentów" Schetyna zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, że nie ceni niezależnych ludzi, którymi - jak mówił - są przedsiębiorcy. "Woli zastraszonych i pokornych petentów" - dodał. Lider PO przestrzegał też osoby średnio zarabiające, że dla nich propozycje PiS mogą oznaczać utratę pracy albo zamrożenie ich pensji, ponieważ pracodawca będzie "rozpaczliwie szukał środków na ustawowe podniesienie najniższych wynagrodzeń". "My dla ludzi o średnich zarobkach mamy inną propozycję (...) - te pensje muszą radyklanie pójść w górę. Nasz plan to niższe podatki i wyższe o kilkaset złotych na rękę płace dla wszystkich" - powiedział Schetyna. Zadeklarował też wolę obniżenia składek na ZUS dla małych firm, które miałyby być liczone od pensji minimalnej. "To jest zysk prawie 3 tysiące złotych rocznie" - wskazał lider PO. "Jeśli płacicie CIT, a rośniecie szybciej niż gospodarka, nie będziecie płacić podatków" - dodał. Zapowiedział też zmniejszenie biurokracji. "Wystarczy jeden przelew podatkowo-składkowy od funduszu płac w firmie zamiast 14 operacji od każdego pracownika, jak jest obecnie" - zaznaczył szef Platformy. "Każdy wolny człowiek jest dla tej władzy wrogiem" Szef Platformy podkreślał, że w Wielkopolsce od zawsze szanuje się pracę i gospodarność. "Polacy w Wielkopolsce, szczególnie w Poznaniu przez całe wieki dobrze pracowali i gospodarzyli. Mimo ciągłych przeciwności, nie dali się złamać, znamy to przecież z historii. Ale tak się składało, że wiecznie ktoś im przeszkadzał, ktoś próbował ich zniszczyć, odebrać im etos dobrej pracy" - mówił Schetyna. Wyraził pogląd, że dla obecnej władzy "ludzie pracy, a już szczególnie pracodawcy to najwięksi wrogowie". "Ktoś może zapytać, dlaczego tak się dzieje? Bo człowiek, który sam się utrzymuje, czuje się po prostu niezależny. Człowiek, który dobrze pracuje, wymaga też dobrej pracy od rządu. Człowiek, który wie, że sam ciężko zapracował na swój chleb, nie da sobą pomiatać, bo ma swoją dumę. Człowiek pracy zna swoje prawa, wie co mu się należy i potrafi się tego domagać. Kiedyś już to wytłumaczyli, tu w Poznaniu władzy pracownicy Cegielskiego i innych fabryk Poznania. Pamiętamy o tym" - podkreślił Schetyna. "Pracownicy sklepów, magazynów, informatycy, kierowcy, wszyscy ci, którzy dobrze znają dźwięk budzika o szóstej rano - oni są dla tej władzy wrogiem. (...) Każdy wolny człowiek dla tej władzy jest wrogiem. Tymczasem wszyscy politycy powinni właśnie tym ludziom nisko się kłaniać, być im wdzięczni za pracę" - mówił szef PO. Jak dodał, władza powinna przede wszystkim szanować pracę i pieniądze. Ocenił też, że "ta władza szasta sobie do woli pieniędzmi i wydaje na byle co". "Przecież nie tak dawno widzieliśmy i słyszeliśmy: wysyłanie oddzielnym samolotem koszul w standardzie prezydenckim. Okazało się, że koszule jednego polityka samotnie podróżują samolotem, otoczone opieką jak głowa państwa" - powiedział. Jak ocenił, "to jest bezczelność i trzeba ją tak nazwać. Ale tę bezczelność trzeba przerwać, to rozpasanie trzeba ukrócić". "Władza musi się rozliczać co do złotówki, co do grosza, z tego co zabiera ludziom. I rozliczy się, jeśli wszyscy spotkamy się przy urnach 13 października. I to dzisiaj gwarantujemy" - zaznaczył Schetyna. "Kidawa-Błońska nie będzie sterowana z tylnego siedzenia" Schetyna pytany po konwencji, czy Kidawa-Błońska może liczyć na samodzielność jako przyszła szefowa rządu odpowiedział, że tak. "Nie jestem Jarosławem Kaczyńskim, jeżeli kieruję, to siedząc za kierownicą, a nie z tylnego, czy bocznego siedzenia" - powiedział Schetyna. W kwestii obecnego podziału ról między nim a Kidawą-Błońską odpowiedział, że jest ona kandydatem na Koalicji Obywatelskiej na premiera, a on ma "zaszczyt pełnić funkcję szefa Platformy Obywatelskiej". "To nie jest wykluczające się. Powiem wprost: wspieramy się i ja będę wspierał panią marszałek w każdej jej aktywności w kampanii wyborczej. I później po wyborach także" - powiedział Schetyna. Według lidera PO, kandydatura Kidawy-Błońskiej to "otworzenie się na scenariusz pozytywnej zmiany".