- Zaskakuje wygrana skrajnej prawicy w Europie Zachodniej. W propagandzie rosyjskiej mamy rzekomy triumf skrajnej prawicy na Ukrainie, a tam dwie skrajne partie zgarnęły może dwa procent, a tymczasem na Zachodzie, w ustabilizowanych demokracjach to oscyluje wokół ćwierci oddanych głosów. To jest bardzo niebezpieczne - ocenił we wtorek wieczorem Sikorski w TVN24. Pytany, czy eurosceptycy mogą "rozsadzić Brukselę", szef MSZ stwierdził, że nie. - Nie, bo nastąpi jak się spodziewam wielka koalicja i uważam, że ten wynik jest pokłosiem kryzysu, który jest za nami i teraz będzie już raczej lepiej niż gorzej, ale oczywiście może spowodować dużo zamieszania - przekonywał. Sikorski zaznaczył, że nie wyobraża sobie, by poparcie dla eurosceptyków się utrzymywało, a np. lider skrajnie prawicowej brytyjskiej UKIP Nigel Farage został w przyszłości premierem Wielkiej Brytanii. - Przyjmę zakład o każdą sumę, że nie będzie premiera Farage'a - dodał. Zdaniem szefa MSZ Farage'owi w wyborach do PE pomogło to, że były połączone z wyborami samorządowymi. - W normalnych wyborach przegra z kretesem - ocenił. Według szefa MSZ jednym z czynników, który spowodował dobry wynik eurosceptyków jest "brak silnego przywództwa w Europie". Przyznał, że niepokoi go to, że w krajach założycielskich UE, np. we Francji skrajna prawica - Front Narodowy Marine Le Pen - ma tak dobre notowania. Szef MSZ uważa, że "ludzie typu Farage'a i Le Pen chcą rozwalić Unię po to, by się obronić przed barbarzyńcami - czyli nami". - Dlatego jest taką niedorzecznością, jeśli niektórzy polscy politycy chcą im w tym pomóc, w tym rozmontowaniu UE - dodał. Odnosząc się do wejścia do PE Nowej Prawicy i jej lidera Janusza Korwin-Mikkego, stwierdził, że nie osiągnie ona wiele oprócz tego, że będzie ośmieszać Polskę, a "miliony wydane na promocję będą neutralizowane przez to, co ten człowiek będzie tam wygadywał". Podsumowując wyniki polskich wyborów do PE wyraził radość, że PO "wygrała wbrew różnym niedowiarkom". Ocenił, że zwycięstwo w sytuacji, gdy kończy się drugą kadencję u władzy, to w Europie olbrzymie osiągnięcie. Pytany, czy wyobraża sobie współpracę w jednej z frakcji z europosłami z PiS, Sikorski powiedział, że PiS "dawał takie komunikaty", że rozważa taką możliwość. Wyraził nadzieję, że to nie była to "tylko część akcji prezesa, że się zmienił, już wyłagodniał i próbował zawalczyć o centrum". Zaznaczył, że i bez PiS są razem z europosłami PSL wystarczająco silni w Europie. Ocenił, że PiS samotnie miałby "tyle samo do gadania w PE, co Korwin-Mikke, być może przyszły koalicjant Prawa i Sprawiedliwości". Według Sikorskiego outsiderzy mogą w PE "pogadać i przyciągać uwagę". Szef MSZ był też do pytany o pomysł PiS dotyczący "alternatywnego liczenia głosów". Politycy PiS poinformowali, że do środy ich wolontariusze będą zbierać dane z obwodowych komisji wyborczych, a następnie politycy PiS mają zwrócić się do PKW o wyjaśnienia w przypadkach, w których będą mieli do czynienia z nieprawidłowościami. Ocenił, że "w insynuacjach koledzy z PiS są nie tylko mistrzami Polski, ale i mistrzami świata". - To jest stały wątek, że wybory, których oni nie wygrywają - a jest już tego spora kolekcja - są albo sfałszowane, albo ten, kto wygrywa, tak naprawdę nie wygrał. A po prostu znowu się nie udało, bo jak się mówi o zamachach, jak się zaprzecza osiągnięciom Polski, jak się nie umie budować koalicji, jak jest ciągły exodus polityków z PiS, to ludzie to widzą i kogoś takiego nie chcą u władzy - stwierdził Sikorski.