Jak powiedział Sikorski, który we wtorek był we Wrocławiu, dla Polski istotne jest, kto i jakie teki obejmie w KE i czy będą to osoby "skłonne realizować autorski projekt premiera Donalda Tuska - bardzo ważny dla Polski i Europy projekt unii energetycznej". - Parlament ma (w tej kwestii) olbrzymią rolę do odegrania - mówił szef MSZ. Jego zdaniem w eurowyborach trzeba postawić na kandydatów, którzy znają polskie interesy i potrafią zbudować pozycję naszego kraju w PE. Do takich osób Sikorski zaliczył Zdrojewskiego. - Z pewną dozą smutku, bo nie jest mi wesoło stracić kolegę w Radzie Ministrów. Wiem też, że Bogdan Zdrojewski nie wymaga we Wrocławiu specjalnie mojej rekomendacji, ale uważam, iż PO wystawiła w eurowyborach mocną ekipę i będziemy walczyć o zwycięstwo do ostatniego dnia kampanii - zapowiedział szef polskiej dyplomacji. Zdrojewski mówił, że "we Wrocławiu wiatr wieje zawsze z zachodu, dlatego bliżej nam tutaj do Europy". To jednak nie oznacza - kontynuował - że nie "podzielamy zainteresowania Europą Wschodnią, a szczególnie teraz, sprawami Ukrainy". - Tak było wtedy, gdy powstawało Kolegium Europy Wschodniej Jana Nowaka-Jeziorańskiego i podejmowano wiele inicjatyw związanych z Europą Wschodnią tu, we Wrocławiu - dodał Zdrojewski. Zadeklarował, że w PE chce się zajmować m.in. polityką zagraniczną. Sikorski podkreślił, że tegoroczne eurowybory odbywają się w trudnym okresie dla Europy, porównywalnym z kryzysem bałkańskim i okresem zimnej wojny. O starcie ministra kultury w wyborach do PE z pierwszego miejsca listy PO w okręgu dolnośląsko-opolskim zdecydował Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej. Zdrojewski w marcu zastąpił europosła Jacka Protasiewicza, który w związku incydentem na lotnisku we Frankfurcie nad Menem (gdy pokłócił się z niemieckimi celnikami i policją) zrezygnował z kandydowania.