Według danych opublikowanych przez PKW na stronie internetowej, Stankiewicz miał zdobyć wszystkie spośród 500 głosów oddanych w okręgu nr 11. Uwagę zwrócił na to obserwator wyborów wyznaczony przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a>. - To był błąd pracownika odpowiedzialnego za wpisywanie danych na stronę internetową - tłumaczy w rozmowie z reporterką RMF FM Anetą Łuczkowską dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego Waldemar Gorzycki. Sęk w tym, że ten błąd przez kilka godzin widniał na stronie z wynikami niedzielnego głosowania. Tym, co można było zobaczyć na stronie PKW, zaskoczony był też zresztą sam kandydat. - Te błędne dane nie miały wpływu na wyniki, nie wliczaliśmy ich ani do frekwencji, ani do rezultatów głosowania - zapewnia Gorzycki. Według jego słów, pracownicy PKW opierali się na protokole z obwodowej komisji wyborczej - a według protokołu, w tym okręgu na Solidarną Polskę oddany został jeden głos. Otrzymał go nie rozpoczynający listę Stankiewicz, ale numer 5. - Marcin Milewski. Poza tym w okręgu oddanych zostało pięć razy mniej głosów, niż wynikałoby z tego, co na początku opublikowała PKW. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/aneta-luczkowska">Aneta Łuczkowska</a> <a href="http://www.rmf24.pl/raport-eurowybory-2014/glowna/news-cud-nad-urna-czy-zwykla-pomylka,nId,1432798" target="_blank">CZYTAJ WIĘCEJ NA RMF24.PL</a>