Podkreślili jednocześnie, że szefowie państw i rządów nie mogą zignorować wyników eurowyborów, nominując nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Zgodnie z traktatem UE to przywódcy nominują szefa KE, a wybiera go europarlament. W tym roku europejskie rodziny polityczne wystawiły wiodących kandydatów w eurowyborach, którzy pretendują zarazem do funkcji przewodniczącego Komisji. Nie ma jednak gwarancji, że przywódcy państw UE wskażą któregoś z nich. - Chciałbym być szefem przyszłej Komisji ponieważ Europejska Partia Ludowa znacząco wygrała te wybory. Nie oznacza to jednak, że jestem zamknięty na kompromis - oświadczył kandydat chadeków na szefa Komisji Jean-Claude Juncker na konferencji prasowej w nocy z niedzieli na poniedziałek. Przyznał, że "są tacy, którzy woleliby zignorować wyniki wyborów i zdecydować kto ma być przewodniczącym KE w kuluarach". - Ci, którzy głosują i wierzą w powszechne wybory europejskiej muszą być wysłuchani. Rezultaty wyborów będą wzięte pod uwagę przez PE oraz szefów państw i rządów w Radzie Europejskiej - podkreślił Juncker.Jego zdaniem, to EPL ma prawo inicjatywy, jeśli chodzi o formowanie koalicji w nowym PE. - EPL jako wiodąca grupa w PE zapewni, że decyzje związane z wyborem przewodniczącego KE nie będą podejmowane w kuluarach - podkreślił. W nowym PE Juncker chce zbudować jak najszerszą większość, wykluczając jednak ugrupowania eurosceptyczne. Zapowiedział, że chciałby poszerzyć koalicję z socjaldemokratami także o Zielonych oraz liberałów. - Jeśli kiedykolwiek byłbym wybrany szefem KE tylko dlatego, że głosy EPL zostałyby wsparte przez glosy partii skrajnie prawicowych, zrzeknę się mandatu szefa Komisji - zadeklarował Junker. Także kandydat socjaldemokratów, Niemiec Martin Schulz chce zabiegać o funkcję szefa KE, pomimo że socjaliści będą drugą po chadekach siłą polityczną w europarlamencie. Zapowiedział on, że już od poniedziałku szefowie grup politycznych mają dyskutować o tym, który z kandydatów na szefa KE będzie w stanie uzyskać większość w PE. - Ta większość powinna zostać zbudowana na bazie programu, który zapewni skuteczną walkę z bezrobociem wśród młodzieży, z unikaniem płacenia podatków oraz ukróci spekulacje finansowe" - powiedział Schulz.Według niego, stanowisko szefa KE dla Junckera nie jest oczywiste, bo EPL straciła około 60 mandatów w porównaniu z poprzednią kadencją europarlamentu. - Nie wiem, czy partia która tak wiele traci, ma tytuł do kierowania Unią Europejską. Dlatego musimy negocjować - powiedział Schulz. Również lider liberałów Guy Verhofstadt domaga się udziału w negocjacjach o obsadzie stanowiska szefa KE. - EPL i socjaldemokraci straciły razem od 70 do 80 miejsc i nie mają stabilnej większości, liczącej ponad 400 europosłów. Dlatego powinny negocjować z trzecią siłą polityczną w PE, czyli z liberałami - oświadczył Verhofstadt. Dodał, że jego frakcja poprze tylko takiego szefa Komisji Europejskiej, którego program będzie inny od polityki, prowadzonej w minionych latach. - Poprzemy program, który pozwoli na to, by Integracja UE stała się motorem wzrostu gospodarczego - zapowiedział. Verhofstadt wskazał, że traktat UE nie mówi o tym, że to kandydat zwycięskiej partii ma być nowym szefem Komisji Europejskiej, ale powinien nim zostać jeden z pretendentów wskazanych przez partie. - Jest jasne, że po tej batalii musimy zdecydować o przewodnictwie KE (). Na szefa KE musi być nominowany jeden z kandydatów prezentowany w tych wyborach. Jest dla nas nie do pomyślenia i nie powinniśmy dać naszych głosów w PE komuś spoza kandydatów, inaczej to całe demokratyczne ćwiczenie byłoby tylko drobną grą - podkreślił.