Najpopularniejsze z nierealnych obietnic to zapewnienia, że kandydat będzie walczyć o fundusze strukturalne dla Polski lub województwa. Według FOR takie obietnice składali m. in. Tomasz Adamek (SP), Dorota Gardias (EPTR), Krzysztof Hetman (PSL) czy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-karol-karski,gsbi,2642" title="Karol Karski" target="_blank">Karol Karski</a> (PiS). Kandydaci chcą też zapewniać środki na konkretne sprawy. Maciej Żurawski (SLD) chce na przykład zdobyć pieniądze na rozwój infrastruktury sportowej w Polsce, a Izabella Łukomska-Pyżalska (EPTR) na promowanie sportu i zdrowego trybu życia. Tymczasem europarlament nie może zmienić wynegocjowanej wcześniej puli dla Polski na lata 2014-2020, a podział funduszy na konkretne cele negocjuje Rada Ministrów z Komisją Europejską - podaje FOR. Wielu polityków mówi też ogólnie o walce z ubóstwem czy o wzroście płac (na przykład Wojciech Olejniczak z SLD czy Beata Kempa z SP) bez wskazania, jakby chcieli tę sprawę w europarlamencie przeprowadzić. Parlament nie przyjmuje też żadnych wiążących ustaleń w kwestiach obyczajowych, jak np. małżeństwa homoseksualne. "W nadchodzącej kadencji Parlament będzie wywierał realny wpływ - choć w różnym stopniu - na ważne problemy, takie jak unia bankowa, umowa o wolnym handlu z USA, dalsze losy integracji europejskiej, bezpieczeństwo energetyczne, normy klimatyczne czy problemy demograficzne Europy. Mimo że często są to tematy ignorowane przez media, kandydaci na europarlamentarzystów powinni wypowiadać się właśnie w tych ważnych obszarach" - komentuje Piotr Murawski z FOR. Jego zdaniem albo politycy "jawnie oszukują wyborców", albo nie wiedzą, czym zajmuje się <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-parlament-europejski,gsbi,37" title="Parlament Europejski" target="_blank">Parlament Europejski</a>.