Szef rządu skomentował także obawy dotyczące niskiej frekwencji w wyborach do PE w Polsce w odniesieniu do referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy, które odbyło się w październiku 2013 r. Do jego bojkotu namawiali politycy PO, w tym prezydent oraz premier. - Pójście do referendum oznaczało odwołanie, a niepójście jest świadomą decyzją. Zasady referendalne są zupełnie inne. Te przepisy nie są najlepsze - stwierdził premier.