Media donoszą, że 7 lutego w nalocie sił pod dowództwem USA w prowincji Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii zginęli rosyjscy najemnicy tzw. grupy Wagnera. W mediach pojawiają się różne doniesienia dotyczące liczby ofiar śmiertelnych ataku. W środę Bloomberg informował o 200 zabitych. Kilka dni temu grupa Conflict Intelligence Team (CIT), portal aktywistów, którzy początkowo weryfikowali oficjalne rosyjskie informacje na temat konfliktu na Ukrainie, a teraz śledzą poczynania sił zbrojnych Rosji, ujawniła nazwiska czterech Rosjan, którzy zginęli w nalocie. Wśród nich był 38-letni Stanisław Matwiejew z miasta Asbiest na Uralu. Żona Matwiejewa - Jelena - mówi w opublikowanej na portalu Current Time rozmowie, że jej mąż miał wrócić do domu za sześć tygodni. O śmierci dowiedziała się przez telefon od miejscowego atamana. Wcześniej nie miała kontaktu z mężem od trzech dni. Kobieta wciąż żywi nadzieje, że jej mąż żyje. Jej zdaniem, w Syrii w charakterze najemników walczy co najmniej 30 osób z samego obwodu swierdłowskiego. Kobieta nie wie, gdzie jest ciało męża. Zaznacza, że nie myśli o odszkodowaniu i nie powiedziała dzieciom, co mogło stać się z ich ojcem. Liczy jedynie, że rosyjskie władze przekażą ciało jej męża - jeżeli doniesienia o jego śmierci są prawdziwe - oraz że przyznają, że zginął podczas walk w Syrii. "Chciałabym po pierwsze, żeby wszyscy dowiedzieli się o moim mężu. Nie tylko o nim, ale o wszystkich mężczyznach, którzy zgięli tam tak bez powodu. To wszystko jest szalone: tam, gdzie ich wysłano, nie było żadnej ochrony, po prostu wysyłali ich walczyć jak świnie" - mówi. "Rząd powinien ich w jakiś sposób pomścić. Powinno coś powstać dla ich upamiętnienia, żeby żonom nie było przykro, a dzieci mogły być dumne z ojców" - dodaje. CIT informował, że wśród Rosjan, którzy zginęli w nalocie w Syrii, byli najemnicy walczący wcześniej na wschodzie Ukrainy. Matwiejewa pokazała reporterom odznaczenie, które jej mąż otrzymał za "odwagę i bohaterstwo w obronie rosyjskojęzycznej ludności Noworosji". Wspomina, że po powrocie z Donbasu pracował przy remontach mieszkań. Do Syrii udał się we wrześniu 2017 roku.