"Antonio Guterres śledzi bardzo uważnie wzrost napięcia wojskowego w Syrii i niebezpieczne rozpełzanie się tego konfliktu na obszary wzdłuż jej granic" - oświadczył rzecznik. W ocenie sekretarza generalnego ONZ wszystkie strony zaangażowane w konflikt w Syrii i szerzej - w regionie bliskowschodnim muszą respektować zasady prawa międzynarodowego. Dlatego też "apeluje on do wszystkich, by przyczynili się do zmniejszenia obecnego napięcia, zatrzymania spirali przemocy i wykazania się powściągliwością". W komunikacie ONZ zaznaczono, że tylko w pierwszym tygodniu lutego w Syrii doliczono się niemal 1000 ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej spowodowanych nalotami z powietrza. Oświadczenie sekretarza generalnego ONZ - wskazuje agencja AFP - zbiegło się w czasie z przeprowadzonym przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a> w sobotę w Syrii atakiem z powietrza, który był wymierzony w syryjski system obrony powietrznej oraz irańskie cele w Syrii. W sumie zbombardowano 12 obiektów. "Zaatakowanych zostało dwanaście celów, w tym trzy baterie obrony przeciwlotniczej i cztery irańskie cele będące częścią militarnych obiektów sił irańskich w Syrii" - poinformowało izraelskie ministerstwo obrony. "Podczas ataku, w kierunku Izraela zostały wystrzelone pociski przeciwlotnicze, uruchamiając alarmy, które były słyszane na północy Izraela" - dodano. Podczas ataku na irańskie stanowisko w Syrii siły izraelskie straciły jeden myśliwiec F-16. Maszyna rozbiła się niedaleko Harduf na północy Izraela. Jeden z pilotów, którzy się katapultowali, jest ciężko ranny, drugi doznał lekkich obrażeń. Rzecznik armii Izraela podkreślił, że jego kraj nie chce eskalacji w regionie. "Jesteśmy gotowi, przygotowani i zdolni zapłacić wysoką cenę każdemu, kto nas zaatakuje, ale nie chcemy eskalować sytuacji. To było działanie obronne spowodowane aktem agresji ze strony Iranu i bronimy naszej przestrzeni powietrznej, naszej suwerenności i cywilów" - zakomunikował.