"Dzięki wspólnej operacji (przeprowadzonej) w sobotę przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję syryjski reżim dowiedział się, że masakry nie pozostaną bez odpowiedzi" - oświadczył Erdogan, przemawiając w Stambule do zwolenników swej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). "Niewinnych Syryjczyków należało obronić już dawno temu" - dodał. Wcześniej w rozmowie telefonicznej z premier Wielkiej Brytanii Theresą May Erdogan ostrzegł przed eskalowaniem konfliktu w Syrii po przeprowadzonych nalotach. Tylko rozwiązanie polityczne jest w stanie przywrócić w Syrii trwały pokój - podkreślił Erdogan, cytowany przez agencję prasową Anatolia. Turecki premier Binali Yildirim wyraził poparcie dla ataków sił USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Określił je jako "pozytywny krok", choć zaznaczył, że "trzeba zrobić znacznie więcej, aby zapewnić trwały pokój". Z kolei MSZ w Ankarze poinformowało w komunikacie, że ostrzał syryjskich celów to adekwatna odpowiedź na atak chemiczny w mieście Dumie pod Damaszkiem, którego miały dokonać 7 kwietnia syryjskie wojska rządowe. Turcja zalicza się do przeciwników prezydenta Syrii Asada i w syryjskim konflikcie wspiera siły zbrojnej opozycji.