W dziedzinie informatyzacji Andrzej M. jest ekspertem. Już w 2003 roku zrobił doktorat z informatyki na Politechnice Warszawskiej, ale jeszcze jako student w Poznaniu zaczął pracę w krajowym oddziale Interpolu. Potem był najpierw ekspertem, a potem szefem Biura Łączności i Informatyki Komendy Głównej Policji. Odpowiadał za wdrożenie całego Systemu Informacyjnego Schengen w 2007 roku. Jako szef Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA zarabiał - według "Faktu" - około 8 tysięcy złotych, a dodatkowo, jako naukowiec oddelegowany z policji, miał zgodę zwierzchników na pracę zarobkową jako ekspert. Powołując się na nieoficjalne informacje, "Fakt" pisze, że największa jednorazowa łapówka w gotówce, jaką przyjął M., to 730 tysięcy złotych. Pieniądze miał dostać w walizce od wiceprezesa Netline Janusza J. Ten ostatni opowiadał w "Superwizjerze" TVN, jak przekazywał M. korzyści majątkowe. Umawiali się przy jednej ze stacji metra na warszawskim Ursynowie. Andrzej M. jechał na miejsce motorem bmw - który dostał od dużego koncernu informatycznego, za nim samochodem podążał Janusz J. Zatrzymywali się dopiero w miejscu, gdzie nie było już kamer. Zdaniem prokuratorów, Andrzej M. za ustawienie przetargów wartych ponad 1,2 miliarda złotych wziął łapówki o łącznej wartości 5 milionów.