Po wtorkowych prawyborach Donald Trump jest zdecydowanym faworytem w wyścigu po republikańską nominację. Miliarder zapewnił już sobie poparcie 621 delegatów, a do nominacji potrzeba 1237. Ted Cruz ma tymczasem 396 delegatów, a John Kasich 138. Partyjny establishment opracował plan mający na celu uniemożliwienie Trumpowi odebranie nominacji. Patronem planu jest Mitt Romney, kandydat Republikanów w wyborach w 2012 roku. W największym skrócie - partia chciałby doprowadzić do sytuacji, w której Trump nie zdobędzie 1237 delegatów. W jednych stanach partia będzie wspierać Kasicha, a w innych Cruza. Chodzi o to, by głosy rozkładały się między tych trzech kandydatów. Trump może wtedy zdobyć najwięcej delegatów, ale jeśli nie przekroczy liczby 1237, będzie mu można odebrać nominację na konwencji krajowej w lipcu. W jaki sposób? W pierwszej turze wyboru kandydata delegaci głosują zgodnie z wolą wyborców, wyrażoną w prawyborach. Jeśli jednak kandydat nie zdobędzie ponad połowy głosów, to w drugiej turze delegaci mają wolną rękę i mogą wskazać kogoś innego. Donald Trump przestrzega przed snuciem takich planów. W rozmowie z CNN powiedział: "Wybuchną zamieszki. Reprezentuję miliony, miliony ludzi. Jeśli ktoś postanowi zignorować tych ludzi i powie: przepraszamy, ale zabrakło ci 100 głosów, to wydarzą się bardzo złe rzeczy". Miliarder już wcześniej ostrzegł Partię Republikańską, że jeżeli nie otrzyma nominacji, wystartuje jako kandydat niezależny. Od początku prawyborów na Donalda Trumpa zagłosowało już ponad 7,5 mln Amerykanów. (mim)