Według "New York Timesa", FBI rozszerzyła zakres śledztwa w sprawie włamania do sieci komputerowych Partii Demokratycznej. Dochodzenie dotyczy już nie tylko ataku hakerów na konta e-mailowe pracowników Komitetu Krajowego Demokratów, ale również sztabu wyborczego Hillary Clinton, organizacji zbierających fundusze na kampanię oraz Stowarzyszenia Gubernatorów Demokratycznych. Przedstawiciele amerykańskich służb wywiadowczych są przekonani, że za cyberatakiem stoi Moskwa. Motywy Rosjan nie są do końca jasne. Sztab wyborczy Hillary Clinton oskarżał wcześniej rosyjskie władze o próbę ingerencji w amerykańską kampanię wyborczą i wsparcia kandydatury Donalda Trumpa. Według "New York Timesa", Federalne Biuro Śledcze nie ma dowodów na to, że hakerzy uzyskali dostęp do e-maili Hillary Clinton, które znajdowały się na jej prywatnym serwerze. Szef FBI James Comey mówił jednak kilka tygodni temu, że jeśli do takiego włamania doszło, to jest mało prawdopodobne, by sprawcy pozostawili ślady.