Stany Zjednoczone mają dwie kategorie ambasadorów - zawodowych dyplomatów i ambasadorów politycznych, czyli partyjnych sojuszników prezydenta lub osoby, które wspierały finansowo jego kampanię. Ci ostatni zwykle odchodzą ze stanowisk wraz ze zmianą rządu. W szczególnych przypadkach Departament Stanu pozwalał jednak "politycznym" ambasadorom pozostać na placówkach przez kilka miesięcy ze względu na sytuację rodzinną. Jak informuje "New York Times", <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> odstąpił od tej tradycji. W grudniu ambasadorowie zostali poinformowani, że ich kadencja dobiegnie końca w dniu zaprzysiężenia nowego prezydenta, i że nie będzie żadnych wyjątków. Dotyczy to między innymi szefów placówek dyplomatycznych w Berlinie, Londynie, Ottawie, Pradze i Brukseli. Według nowojorskiej gazety, niektórzy ambasadorowie zabiegają o wizy, które umożliwią im pozostanie w krajach urzędowania do czasu zakończenia przez ich dzieci roku szkolnego.