Na czym miałaby polegać ta przebudowa? Zdaniem Chivvisa, chodzi o zupełnie nowy podział wpływów na świecie. "Wyobrażam sobie, że Moskwa uzyskałaby nieograniczone możliwości działania na Ukrainie, potencjalnie także na Kaukazie i w Azji Środkowej. Trump podjąłby też bliską współpracę z Putinem w Syrii. I doprowadził do zniesienia przez Zachód sankcji gospodarczych wobec Rosji" - spekuluje rozmówca dziennikarza "Rz" Jędrzeja Bieleckiego. W jego ocenie, aby tak rzeczywiście się stało, Putin również musiałby coś Trumpowi zaoferować np. Kreml mógłby ogłosić, że nie będzie więcej grozić NATO albo zrezygnować z popierania Baszara Al-Asada. Na pytanie czy Trump jest gotów oddać pod wpływy Moskwy kraje bałtyckie, ekspert wskazuje, że w tej kwestii kandydat Republikanów pozostaje enigmatyczny. "Ale nie można wykluczyć, że kraje bałtyckie byłyby częścią porozumienia Trumpa z Putinem, podobnie jak wycofanie się Waszyngtonu z decyzji o wzmocnieniu flanki wschodniej NATO, która została podjęta na szczycie sojuszu w Warszawie w lipcu. Dla wiarygodności Zachodu skutki byłyby katastrofalne" - podsumowuje wiceszef Rand Corporation. "Clinton przyciśnie Putina" Wskazuje jednocześnie, że jeżeli prezydentem USA zostanie Hillary Clinton, jej polityka względem Wschodu będzie diametralnie różna od wizji Trumpa. Christopher Chivvis przekonuje, że jeżeli jako prezydent jeszcze bardziej zaostrzy politykę Obamy wobec Moskwy. "Spodziewam się, że bardzo szybko na agendę trafi pomysł przekazania Ukrainie broni śmiercionośnej. Clinton pójdzie też dalej we wzmacnianiu flanki wschodniej NATO w stosunku do tego, co zostało zdecydowane w Warszawie". Więcej w wywiadzie "Clinton przyciśnie Putina" w najnowszym wydaniu "Rzeczpospolitej".