"Mieliśmy nadzieję, że Amerykanie ostatecznie nie zagłosują na kandydata tak dalece niekompetentnego do sprawowania najwyższego stanowiska. Tak niestabilnego, jeśli chodzi o temperament, tak przerażającego i niedorzecznego" - pisze Krugman.Jednocześnie - jak zaznacza - mogło się wydawać, że społeczeństwo staje się coraz bardziej otwarte i tolerancyjne wraz z upływem czasu.I dodaje: myśleliśmy, że większość Amerykanów ceni normy demokracji i praworządności."Okazało się, że byliśmy w będzie. Okazało się, że jest znaczna liczba osób - białych, żyjących głównie na obszarach wiejskich - która nie podziela naszej wizji Ameryki. Dla nich Ameryka to krew i ziemia, tradycyjny patriarchat, hierarchia rasowa. Znalazło się wiele osób, które nie podzielają wartości antydemokratycznych, ale które mimo wszystko były gotowe zagłosować na osoby noszące etykietę 'republikanin'" - czytamy w tekście Krugmana.Nie wiem, jak zrobimy krok do przodu z miejsca, w którym się znaleźliśmy. Czy Ameryka jest upadłym państwem i społeczeństwem? Wygląda, że to całkiem możliwe. Musimy się podnieść i spróbować znaleźć drogę naprzód, ale to była "noc strasznych objawień" - podsumował Krugman.