Podczas debaty w telewizji Fox News było mniej ataków personalnych, choć <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> nie omieszkał określić rywali mianem kłamców, a Marco Rubio wielokrotnie nazwał Trumpa kanciarzem. Senator z Florydy przekonywał, że miliarder podszywa się pod konserwatystę i że wiele instytucji które stworzył polegało na oszukiwaniu ludzi. Jako przykład podał Uniwersytet Trumpa, którego byli studenci podali biznesmana do sądu. "Stawką jest nasz kraj i przyszłość Stanów Zjednoczonych o on naciąga ludzi by oddali na niego swój głos" - oświadczył. Trump zwrócił uwagę, że studencki pozew ma charakter cywilny i wyraził przekonanie, że wygra sprawę w sądzie. Na zarzuty, że w wielu sprawach zmieniał poglądy, czasami z dnia na dzień, odpowiedział, że trzeba być elastycznym. Mimo ostrej krytyki pod adresem Trumpa na koniec debaty wszyscy jego rywale zdeklarowali, że jeśli zdobędzie on nominację to poprą go w wyborach prezydenckich.