Kandydat Republikanów <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> przyznał, że jego rywalka jest wojowniczką. "Ona się nie poddaje" - powiedział. "USA nie znajdują się w stanie wojny" Wśród wielu tematów, które pojawiły się podczas pełnej emocji debaty, była także wojna domowa w Syrii. Hillary Clinton powiedziała, że wysłanie do tego kraju amerykańskich wojsk lądowych byłoby "straszliwym błędem". Trump określił sytuację w Aleppo, gdzie toczą się zacięte walki między rebeliantami i siłami rządowymi, jako "katastrofalną". Jego zdaniem, należy nasilić walkę z Państwem Islamskim (IS). Clinton zapewniła z kolei, że USA nie prowadzą wojny z islamem. "W mojej wizji Ameryka, to kraj, w którym każdy ma miejsce" - powiedziała. Trump podkreślił, że przed wjazdem do USA każdy muzułmanin powinien być dokładnie sprawdzony. "Zamachy w Paryżu, Orlando i San Bernardino pokazują jak wielkie jest zagrożenie ze strony islamskiego terroryzmu" - powiedział. "Największy w dziejach świata Koń Trojański" Trump skrytykował plany Clinton w sprawie przyjęcie przez USA większej liczby uchodźców. "To będzie największy w dziejach świata Koń Trojański" - stwierdził Trump. Ostre starcie Podczas drugiej debaty telewizyjnej doszło do ostrego starcia pomiędzy Hillary Clinton a Donaldem Trumpem. Kandydatka Demokratów krytykowała swego rywala za używanie języka nienawiści i obrażanie różnych grup społecznych. Donald Trump przedstawiał byłą sekretarz stanu jako przedstawicielkę skorumpowanego systemu i oświadczył, że jej miejsce jest w więzieniu. Zdaniem Trumpa, prokurator powinien zająć się sprawą wykorzystywania przez Clinton prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych, gdy była sekretarzem stanu USA. "To był błąd" - przyznała Hillary Clinton. Podczas debaty Clinton powiedziała, że Trump nie pasuje do urzędu prezydenta USA. "To bardzo dobrze, że osoba z temperamentem Donalda Trumpa nie stoi na straży prawa w naszym kraju" - mówiła Clinton. "Bo siedziałabyś już w więzieniu" - odpowiedział jej miliarder i zapewnił, że chce, by Ameryka znowu była wielka. Clinton odniosła się także do tzw. taśm Trumpa, na których w wulgarnych słowach chwalił się on swymi podbojami erotycznymi i w seksistowski sposób mówił o kobietach. "Dla każdego, kto tego słuchał, jest jasne, że on taki jest" - powiedziała Clinton. Kandydat Republikanów skarżył się, że jest źle traktowany przez moderatorów, którzy - jak stwierdził - często przerywając jego wypowiedzi. "To troje na jednego" - powiedział Trump. Debatę prowadzą dziennikarz telewizji CNN Anderson Cooper i Martha Raddatz z telewizji ABC. Uprzedzające uderzenie Trumpa przed debatą z Clinton Na półtorej godziny przed debatą telewizyjną z Hillary Clinton republikański kandydat na prezydenta Donald Trump wystąpił na ad hoc zwołanej konferencji prasowej z czterema kobietami, które oskarżają byłego prezydenta Billa Clintona o gwałt lub molestowanie seksualne. Od dwóch dni głównym tematem w mediach w USA są rewelacje na temat wypowiedzi Trumpa w wywiadach radiowych i w nagranej prywatnej rozmowie, gdzie w wulgarnych słowach chwalił się swymi podbojami erotycznymi i w seksistowski sposób mówił o kobietach. Na konferencji z Trumpem w niedzielę wieczorem (czasu USA) wystąpiły: Juanita Broderick, która oskarża Billa Clintona o gwałt przed laty, Paula Jones, która pozwała go za molestowanie seksualne, kiedy był gubernatorem Arkansas, zarzucająca mu ten sam czyn Kathleen Willey, oraz Kathy Shelton, ofiara gwałtu, którego sprawcę broniła Hillary Clinton, gdy pracowała jako adwokat. Kandydat GOP przedstawił krótko cztery kobiety i oddał im głos. Wszystkie powiedziały, że popierają go, gdyż broni ich honoru w sytuacji, gdy polityczni sojusznicy Clinton kwestionują jakoby były ofiarami byłego prezydenta i jego żony. "Pan Trump mógł wypowiedzieć pewne niewłaściwe słowa, ale Bill Clinton zgwałcił mnie i potem mi groził. Nie sądzę, żeby można było to porównywać" - powiedziała Broderick. Trump i jego obóz przypominają, że Hillary brała udział w kampanii dyskredytowania kobiet, które ujawniały, że były kochankami jej męża. Dziennikarze próbowali zadać na konferencji pytania Trumpowi, ale ten je zignorował. Zdaniem komentatorów, niespodziewana inicjatywa kandydata GOP ma na celu wyprowadzenie z równowagi Hillary Clinton w czasie debaty. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/autor/michal-michalak/news-pierwsza-debata-clinton-trump-czyli-dwoje-na-jednego,nId,2281290" target="_blank">Pierwsza debata Clinton-Trump, czyli dwoje na jednego</a>