Czaputowicz uważa, że ponieważ ocena praworządności dotyczyłaby wszystkich krajów, to nie byłoby piętnowania wyłącznie Polski. "Byłoby to takie podejście bardziej wspólne, bardziej koncyliacyjne" - chwalił koncepcję w obecności szefa belgijskiego MSZ Didiera Reyndersa. Czaputowicz przyznał, że nie ma jeszcze "formalnego stanowiska w tej sprawie", ale gdyby taka propozycja się pojawiła to "z mojej pierwszej oceny zasługiwałaby na poparcie". W innym momencie mówił, że jest to "bardzo ciekawa i ważna inicjatywa". Rząd Beaty Szydło uważał z kolei, że to byłoby kolejne narzędzie w rękach Brukseli do kontroli państw narodowych, bez gwarancji, że słabsze kraje będą oceniane z taką samą surowością jak np. Niemcy czy Francja. Szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders z wielkim zadowoleniem przyjął tę zmianę stanowiska Polski. "Muszę potwierdzić, ze jestem zachwycony, że możemy iść na przód w sprawie przeglądu praworządności. Mamy poparcie coraz większej liczby krajów. Jestem szczęśliwy, że mamy teraz pozytywną reakcję ze strony Polski, bo jestem przekonany, że to jedyny sposób, żeby rozwiązywać problemy w przyszłości" - mówił. Minister pytany przez dziennikarkę RMF FM, czy ta procedura może zastąpić procedurę art. 7 powiedział, że raczej chodzi o to, by w przyszłości uniknąć różnych incydentów. Procedura proponowana przez Belgów nie zastąpi obecnie procedury art. 7 uruchomionego wobec Polski - wyjaśniali dyplomaci. Tym bardziej, że potrzeba przynajmniej dwóch lat, żeby zaczęła funkcjonować. Na razie Belgię popiera 13 państwa UE, jednak zgoda Czaputowicza ułatwi rozmowy zarówno z Belgią jak i Komisją Europejską - przyznał jeden z dyplomatów. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/katarzyna-szymanska-borginon" target="_blank">Katarzyna Szymańska-Borginon</a>