Jego zdaniem polski rząd musi odbudować relacje z głównymi graczami UE, aby w tej dyskusji o przyszłości Unii uczestniczyć.Przywódcy 27 państw UE przyjęli w sobotę deklarację ws. przyszłości UE. Będziemy działać wspólnie, w zależności od potrzeb w różnym tempie i z różnym nasileniem, podążając jednocześnie w tym samym kierunku - zadeklarowali. "Deklaracja nie jest traktatem europejskim, nie jest aktem prawnym, do którego można się potem w sensie prawnym odwoływać.(...) Przede wszystkim ma charakter okolicznościowy, jubileuszowy. Prawdziwa dyskusja o Unii, w moim przekonaniu, będzie się toczyła w drugiej połowie roku, kiedy będzie już wiadomo, jaki jest wynik wyborów we Francji i w Niemczech" - powiedział Kowal. Jego zdaniem polski rząd starał się wykorzystać sytuację związaną z 60. rocznicą Traktatów Rzymskich i negocjowaniem deklaracji, "żeby zatrzeć wrażenie tej szarży brukselskiej sprzed dwóch tygodni" (ws. wyboru szefa Rady Europejskiej - PAP). "Stąd eksponowano wszelkie różnice zdań w negocjowaniu deklaracji i nawet nadawano tej deklaracji w Polsce znacznie większą rolę, niż ona w rzeczywistości ma" - zaznaczył Kowal. W jego ocenie, z punktu widzenia polityki wewnętrznej, polski rząd postępował racjonalnie, starając się zatrzeć wrażenie, że jest odosobniony w Unii Europejskiej. "Te dzisiejsze obchody w Rzymie i samo podpisanie deklaracji zostało wykorzystane przez Beatę Szydło właśnie po to, by pokazać, że nie jest w tej wspólnocie europejskiej wyizolowana" - powiedział. Jednak - jak podkreślił - to jest "dopiero początek prawdziwej polityki". "Tutaj polski rząd musi się skoncentrować na odbudowaniu relacji z głównymi graczami, tak żeby uczestniczyć - klucz, to jest uczestniczyć - dzisiaj w dyskusjach, które dotyczą tego, jak naprawdę będzie wyglądała Unia w przyszłości" - zaznaczył Kowal. Premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> oceniła w sobotę po podpisaniu Deklaracji Rzymskiej, że jest to początek drogi zmian, które muszą nastąpić w UE.