Zgodnie z propozycją przedstawioną ostatnio przez Komisję Europejską, Polska ma otrzymać w nowym wieloletnim budżecie UE 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> zaproponowała też w piątek nowy, zmniejszony budżet dla Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). W jego ramach Polska miałaby otrzymać ok. 1 proc. mniej na dopłaty bezpośrednie dla rolników i ok. 25 proc. mniej na fundusz rozwoju obszarów wiejskich. Według Kosiniaka-Kamysza oznacza to, że Polska otrzymałaby 5 mld euro mniej na dopłaty i modernizacje gospodarstw. "To jest gigantyczna porażka, to jest program 'dopłata minus', to jest zwijanie polskiej wsi w wykonaniu tego rządu, który obiecał zrównanie dopłat z poziomem niemieckim czy francuskim, a nie zrobił w tej sprawie nic" - podkreślił szef ludowców podczas briefingu przed krakowskim placem targowym "Stary Kleparz". Według niego wprowadzenie w życie propozycji KE oznacza "likwidację wielu gospodarstw w Polsce i zahamowanie rozwoju". "To jest nasza marka narodowa - polska zdrowa żywość, która jest produktem dla nas najlepszym, ale też najlepszym produktem eksportowym" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz. Jak dodał PSL domaga się od rządu podjęcia stanowczych działań na forum europejskim w celu wypracowania lepszego budżetu na rolnictwo. "Dzisiaj trzeba zrobić wszystko, żeby ten budżet nie był w takiej formule, jak zaproponowany został przez Komisję Europejską, bo w tej formule, to on jest nie do przyjęcia" - ocenił prezes PSL. Przypomniał, że to rządy państw członkowskich ponoszą odpowiedzialność za negocjacje dotyczące kształtu przyszłego budżetu unijnego. Jak zadeklarował, przedstawiciele PSL w kraju i Parlamencie Europejskim "będą robić wszystko, żeby zmienić warunki tego budżetu".