W środę odbyła się kolejna debata w Parlamencie Europejskim na temat stanu praworządności w Polsce. Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans potwierdził podczas swego wystąpienia w PE, że Komisja wystąpiła w ubiegłym tygodniu do Rady UE (zasiadają w niej przedstawiciele państw członkowskich UE) o zorganizowanie formalnego wysłuchania Polski. To część procedury ochrony praworządności w państwie członkowskim UE, opisanej w art. 7 unijnego traktatu. Timmermans zaapelował też do polskiego rządu o kolejne zmiany dotyczące sądownictwa. Jego zdaniem, dotychczasowe korekty w reformach, chociaż idą w dobrym kierunku, są niewystarczające. Dera powiedział, że "cały czas wytwarzane jest napięcie w tych relacjach (z Polską), choć nie ma żadnych podstaw merytorycznych do tego, żeby w ten sposób traktować Polskę". "Polska jest rozgrywana, niestety naszymi rękoma poprzez opozycję" - ocenił. Dopytywany, o kogo chodzi konkretnie, prezydencki minister odpowiedział, że chodzi o "europarlamentarzystów totalnej opozycji, którzy głosują przeciwko Polsce". "Mamy konkretne przykłady działań szkodzących Polsce. Coś takiego pierwszy raz ma miejsce, coś co jest niezrozumiałe i widać, że jest to gra rozgrywana politycznie" - dodał. "W tle są potężne pieniądze i kwestia przyszłego budżetu, więc osłabienie Polski jest w interesie innych państw. To jest coś, co się dzieje, to jest polityka. My nie powinniśmy się tutaj wbrew pozorom obawiać. Mamy swoje racje, mamy swoje argumenty i mamy prawo zmieniać Polskę nie według modły brukselskiej, tylko według modły Polaków - tak jak sobie Polacy zażyczyli. To jest chyba kluczowy spór dzisiaj" - podkreślił Dera. Pytany, czy prezydent powinien się włączyć w ten spór, Dera odpowiedział: "Prezydent będzie wspierał rząd i nasze państwo w tych działaniach". Dera pytany, czy kiedy Timmermans przyjedzie do Polski 18 czerwca, to spotka się z prezydentem, odpowiedział, że "na razie nie ma takiej woli spotkania, więc trudno się spotykać z człowiekiem, który, mogę powiedzieć tak, zionie nienawiścią do Polski, bo to, co robi jest naprawdę niezrozumiałe". Według Dery, działania Timmermansa wynikają z tego, że "chce zaistnieć". "Jest to polityk frakcji holenderskiej, która traci na znaczeniu. Zbliżają się wybory do europarlamentu w przyszłym roku i (Timmermans) chce zaistnieć jako ten, który tu będzie walczył i będzie z czymś kojarzony, żeby zostać wybrany, to jest dla mnie oczywiste" - ocenił.