Na czele polskiej delegacji przed Trybunałem Sprawiedliwości stanął minister środowiska Jan Szyszko. Jak mówił rzecznik resortu Aleksander Brzózka, "strona polska przedstawi dane i fakty, które uzasadniają cel działań w Puszczy Białowieskiej oraz pokazują, że wszelkie prace prowadzone są zgodnie z prawem polskim, jak i unijnym". Spór o Puszczę Białowieską zaostrzył się w ubiegłym roku, kiedy to minister Jan Szyszko podpisał aneks do planu urządzenia lasu, który zakładał niemal trzykrotne zwiększenie cięć. Ministerstwo tłumaczyło, że wycinka jest konieczna, by powstrzymać gradację kornika drukarza, który do tej pory zaatakował około półtora miliona drzew. Wycince sprzeciwiły się środowiska ekologiczne i zgłosiły sprawę Komisji Europejskiej. Z kolei Komisja wniosła skargę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości, tłumacząc że Polska łamie niektóre przepisy dyrektyw: ptasiej i siedliskowej.Pod koniec lipca wiceprezes Trybunału wydał wstępną decyzję o wstrzymaniu wszelkich prac na terenie puszczy do czasu wydania ostatecznego postanowienia. Natomiast w listopadzie unijni sędziowie podtrzymali wstępną decyzję. Zastrzegli, że jeśli argumenty strony polskiej nie przekonają Komisji Europejskiej, to będzie ona mogła nałożyć na Polskę kary w wysokości 100 tys. euro dziennie. Tymczasem minister środowiska tłumaczy, że w puszczy prowadzone są tylko te działania, których celem jest zapewnienie bezpieczeństwa publicznego jak i ochrona siedlisk - co jak podkreśla Jan Szyszko - jest zgodne z postanowieniem Trybunału.