Komisja Europejska wysłała również pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z ustawą o sądach powszechnych. Bruksela uznała, że jest ona zagrożeniem dla niezależności sądownictwa i odrzuciła wyjaśnienia rządu w Warszawie w tej sprawie. Art. 7 Traktatu o UE to tzw. opcja atomowa. Może służyć do nałożenia na kraj UE sankcji. W ramach trwającej procedury praworządności KE wysłała wcześniej do Polski trzykrotnie zalecenia: w lipcu i grudniu 2016 r. oraz w lipcu 2017 r. Mocne słowa Fransa Timmermansa Frans Timmermans powoływał się w środę na ekspertyzy prawne Komisji, a także na negatywne opinie Komisji Weneckiej dotyczące reform wymiaru sprawiedliwości i wcześniejsze dotyczące zmian w Trybunale Konstytucyjnym. - Cała struktura sądownictwa w Polsce jest naruszona - oświadczył podczas konferencji prasowej wiceszef KE. - Władza wykonawcza czy ustawodawcza jest "ustawiona" tak, że rządząca większość może cały czas wpływać na skład władzy sądowniczej, całkowicie zaprzeczając jej niezawisłości - dodał. - Komisja Europejska wymieniła z Polską ponad 25 pism w tej sprawie, zawsze byliśmy gotowi na dialog z władzami w Warszawie - podkreślił Timmermans. - Obecnie istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności w Polsce - zaznaczył wiceszef KE. Poinformował, że KE wydała dziś czwartą rekomendację dla Polski w sprawie praworządności. - Jeśli polskie władze wdrożą rekomendacje w ciągu trzech miesięcy, jesteśmy gotowi ponownie rozważyć decyzję - oświadczył Timmermans. - Robimy to dla Polski, dla polskich obywateli. Każdy obywatel każdego kraju w UE ma prawo do niezależnego sądownictwa - zaznaczył wiceprzewodniczący KE. Podkreślił, że nie jest naiwny, i że "niektórzy będą próbowali sprzedać decyzję KE jako atak na naród polski, na polskich obywateli". - Byliśmy świadkami takich manipulacji wcześniej. Jednak jako strażniczka traktatów KE ma obowiązek podjęcia działań, jeśli ustalimy, że praworządność jest zagrożona. To nasz obowiązek - powiedział Timmermans. Bezprecedensowy krok Kierując wniosek do unijnej Rady, Komisja przenosi ciężar odpowiedzialności na państwa członkowskie i im pozostawia rozstrzygnięcie tej kwestii. Uruchomienie art. 7 wobec Polski to bezprecedensowy krok. Do tej pory wobec żadnego państwa UE nie zastosowano tego mechanizmu. Sprawująca przewodnictwo w UE Bułgaria zdecyduje teraz, kiedy unijni ministrowie ds. europejskich zajmą się Polską - 29 stycznia czy w lutym - informuje korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. W chwili gdy sprawa trafi do państw członkowskich (Rady UE), będą one decydować, czy istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia wartości UE. Do podjęcia takiej decyzji potrzeba większości czterech piątych, czyli 22 krajów członkowskich. Wcześniej wymagana jest jeszcze zgoda Parlamentu Europejskiego. W procesie tym Rada wysłuchuje państwa członkowskiego; może też skierować do niego zalecenia. Aby dany kraj mógł być objęty przewidzianymi w art. 7 sankcjami, w tym zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny. Węgry jednak informowały, że nie poprą sankcji wobec Polski. Ewentualne sankcje, po jednomyślnej decyzji krajów UE na szczycie, uchwalane są przez kraje członkowskie większością kwalifikowaną.