Kędzierski ocenił, że UE "obecnie najmniej potrzebuje sporu o symboliczny w końcu akt jedności", dlatego Deklaracja Rzymska musiała mieć taki kształt, by zaakceptowało ją 27 państw. "Ten dokument nie przynosi żadnych konkretów, jest bardzo ogólny i nie będą z niego wynikały reformy Wspólnoty. Wydaje się, że ważniejsze będą deklaracje po szczycie wersalskim, który odbył się 6 marca. Podpisali się pod nimi przywódcy Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii. Będzie to ważniejszy dokument, gdyż wyrażone zostały w nim faktyczna wola i interesy największych państw Unii" - powiedział Kędzierski. Ekspert wskazał, że Deklaracja Rzymska odwołuje się do fundamentalnych zasad, na których zbudowana została UE - do państwa prawa, subsydiarności i solidarności. "Dwie pierwsze zostały wprost wyrażone w dokumencie, ale z solidarnością jest już różnie. Jest o niej mowa, ale można odnieść wrażenie, że to jest bardziej solidarność z państwami południa niż naszego regionu (...)" - wskazał ekspert. W jego ocenie "w najbliższych miesiącach możemy się raczej spodziewać podążania w kierunku unii wielu prędkości, zwłaszcza zacieśniania współpracy w ramach strefy euro". Według Kędzierskiego, "deklaracja ma wymiar symboliczny, a nie faktyczny". "W UE toczy się obecnie spór o przyszłe kierunki rozwoju wspólnoty i pokazywanie wyraźnie, że chcemy bronić swoich interesów, może podbijać stawkę. Polska jest w sytuacji bardzo niekomfortowej. Jeżeli propozycja wersalska wejdzie w życie, to będzie dla naszego kraju bardzo niekorzystne. Rozumiem, że działania władz wokół wyboru <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a>, jak również przed podpisaniem Deklaracji Rzymskiej, miały na celu właśnie podbijanie stawki. Nawet jeżeli UE pójdzie w stronę dla Polski niekorzystną, to rząd liczy, że ze względu na nasz silny opór państwa Zachodu będą musiały albo odwlec zmiany w czasie, albo dokonać jakiejś formy zadośćuczynienia na rzecz Warszawy. Czy taka strategia okaże się skuteczna, czas pokaże" - ocenił. Przywódcy 27 państw UE przyjęli w sobotę deklarację ws. przyszłości UE. "Będziemy działać wspólnie, w zależności od potrzeb w różnym tempie i z różnym nasileniem, podążając jednocześnie w tym samym kierunku" - zadeklarowali. Premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> oceniła po podpisaniu Deklaracji Rzymskiej, że "jest to początek drogi zmian, które muszą nastąpić w UE".