Bogdan Zdrojewski uznał, że jeśli chodzi o tradycyjne rozumienie zagrożeń terrorystycznych, to w tym momencie największym zagrożeniem w UE są tzw. rodzimi terroryści, czyli osoby, które przeszły proces radykalizacji w Europie. Natomiast w kontekście nowych zagrożeń europoseł wymienił zjawisko "przemieszania uchodźców z wojny z potencjalnymi terrorystami". Na uwagę, że według raportu Europolu są to przypadki sporadyczne, polityk odpowiedział, że "jeszcze tak, ale sam Europol wskazuje, że ten potencjał się zwiększa". W tym kontekście mówi się m.in. o osobach, które spędziły już rok czy dwa w obozach w Turcji i dotarły do Europy w ostatnim czasie. Bezpieczna Europie nie jest w interesie wszystkich Europoseł zwrócił też uwagę na problem radykalizacji w więzieniach. Pytany o zawartość raportu specjalnej komisji PE ds. terroryzmu, Bogdan Zdrojewski powiedział, że dokument ten jest ciekawy z dwóch powodów. Po pierwsze, zgłoszono do niego około 1,5 tysiąca poprawek, a po drugie, pokazuje on, jakie są interesy poszczególnych grup - polityczne i biznesowe - i ich sposoby myślenia. "Skrajne siły prawicowe próbują za wszelką cenę pozbawić Unię Europejską wspólnych mechanizmów obronnych, natomiast skrajne siły lewicowe próbują doprowadzić do tego, by walka z terroryzmem była prowadzona na wysokim poziomie wrażliwości, z ograniczonymi narzędziami wspólnotowymi z powodu ścisłej ochrony praw pojedynczych obywateli" - mówił polityk. "Skrajna prawica jest często pod wpływem jednostek zewnętrznych, które koncentrują się na tym, by Europę rozwalić. (...) Nie możemy powiedzieć, że bezpieczna Europa jest w interesie wszystkich. Są to państwa czy organizacje, które patrzą na wspólnotowość Europy jak na zagrożenie. Na przykład kraje, które nie przestrzegają praw człowieka i praworządności, jak Rosja czy organizacje terrorystyczne" - tłumaczył Bogdan Zdrojewski. Komentarz do słów Andrzeja Dudy Poseł odniósł się także do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który na pytanie, czy Polska powinna uznać wyrok unijnego Trybunału Sprawiedliwości powiedział: "Najpierw powinniśmy przeczytać, jaki będzie". "Zapowiedź prezydenta oznacza, że Polska może nie szanować nie tyle instytucji europejskiej, co samej siebie. Podpisaliśmy się pod określonymi dokumentami, uczyniliśmy wielki krok, aby w UE nie być na marginesie tylko w centralnej części. Jeśli my nie będziemy szanować kolejnego orzeczenia naszej instytucji, to będziemy skazywać się na marginalizację. Nie będą nas szanować, skoro my nie szanujemy samych siebie" - powiedział europoseł. "Martwi mnie poziom agresji, liczba kłamstw" Bogdan Zdrojewski skomentował także toczącą się w Polsce kampanię samorządową. "Martwi mnie poziom agresji, liczba kłamstw, która pojawia się po stronie naszych przeciwników" - stwierdził. Według niego, najważniejszym tematem kampanii powinny być plany zagospodarowania przestrzennego. "Nie ma na ten temat debaty, a w wielu miastach tę przestrzeń zdewastowano". Jego zdaniem kampania nie jest merytoryczna, ale stała się polem bitwy politycznej. "PiS szuka nie osób autonomicznych, ale namiestników partyjnych. PiS chce, aby samorządy stały się narzędziem realizacji jego polityki. To wielki błąd, odejście od idei samorządności". Europoseł Zdrojewski skomentował także postanowienie sądu, który nakazał premierowi Mateuszowi Morawieckiemu sprostowanie słów o tym, że rząd PO-PSL nie budował dróg i mostów. "Zareagowałem na ten wyrok z ulgą, bo sąd nakazał sprostowanie. Jednak premier tego nie uczynił, uczyniła to inna osoba w jego imieniu. Wydaje mi się to niewłaściwe". "Patrzę na Morawieckiego z rozczarowaniem" Jego zdaniem w kampaniach wyborczych bardzo często pojawiają się obietnice bez pokrycia. "Fatalnie jest jednak, jeśli mamy do czynienia z kłamstwami" - powiedział. Zaznaczył, że według standardów europejskich premier powinien się po tym podać do dymisji. "Gdyby jednak premier miał się podać do dymisji, musiałby to zrobić po raz tysięczny. Znam go od dawna, zawsze go szanowałem, jako osobę, która nie miała problemów z kulturą osobistą. Dziś patrzę na niego z pewnym rozczarowaniem. Tworzy przekazy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością" - uważa europoseł. Jego zdaniem nie można tego porównać z przypadkiem Hanny Zdanowskiej, prezydent Łodzi, którą sąd uznał winną poświadczenia nieprawdy, ponieważ jest to sprawa, która miała miejsce "dawno temu". "Jesteśmy na autostradzie do polexitu" Europoseł mówił także o tym, że Polska może pójść drogą Wielkiej Brytanii. "David Cameron nie chcąc brexitu, jednak do tego brexitu doprowadził. Być może Jarosław Kaczyński nie chce doprowadzić do wyjścia Polski z UE, ale jesteśmy na autostradzie do polexitu. Dziś gdyby odbyło się referendum, to zgoda na brexit nie byłaby wyrażona" - stwierdził poseł. Według niego Wielka Brytania zdaje sobie teraz sprawę, że popełniła błąd, ale nie umie go naprawić. "Ci najstarsi, którzy przesądzili o brexicie wiedzą już, że zostali oszukani. Młodsze pokolenie, które nie poszło na referendum, dziś wie, że przegrywa swoją szansę. Jestem przekonany że Wielka Brytania powróci do UE, ale może to zrobić dopiero za 10 lat" - powiedział poseł. --