Tusk uczestniczył w debacie dotyczącej efektów szczytu unijnego, który zakończył się w piątek w Brukseli. Część europarlamentarzystów wskazywała podczas niej na brak postępów w pracach nad rozwiązaniem problemu migracji. "Prawie wszyscy z państwa wyrazili niezadowolenie brakiem decyzji w sprawie polityki migracyjnej ze strony Rady Europejskiej. Rozumiem to niezadowolenie, bo wiem, że wolą większości w tej izbie było ustanowienie systemu kwot obowiązkowych (relokacji uchodźców - red.). Mimo tego, co uważacie, Rada Europejska buduje wspólne europejskie rozwiązania dla polityki migracyjnej, ale w centrum tego jest wzmocnienie współpracy z krajami trzecimi, walka z przemytnikami ludzi, ochrona granic zewnętrznych i nieobowiązkowe kwoty (relokacji uchodźców - PAP). Realny postęp w Radzie to fakt, że dziś prawie każdy rozumie, że naszym priorytetem powinno być zatrzymanie napływu nielegalnych migrantów, a nie ich redystrybucja" - zaznaczył. Zakończony w ubiegłym tygodniu szczyt unijny nie przyniósł postępu w sprawie migracji. Dyskusja liderów w Brukseli pokazała kolejny raz, że "28" jest daleka od znalezienia rozwiązania w kwestii podziału uchodźców. Prace mają być kontynuowane, ale nie wyznaczono daty ich zakończenia. Jak poinformowały dziennikarzy źródła unijne, kanclerz sprawującej przewodnictwo w UE Austrii Sebastian Kurz przekazał reszcie liderów, że nie ma wystarczającego poparcia dla koncepcji "obowiązkowej solidarności". W praktyce oznacza to, że upadł najnowszy pomysł, który miał dać nadzieję na znalezienie rozwiązania w sprawie reformy prawa azylowego UE. Austriacy przez całe lato rozmawiali ze stolicami na ten temat. W ich propozycji nie chodziło o zmuszanie państw członkowskich do obowiązkowego przyjmowania uchodźców, tak jak przewidywały to wcześniejsze projekty. Tym razem stolice miały mieć możliwość "wykupienia" się z rozdzielnika poprzez realizowanie innych działań, które miałyby ulżyć najbardziej obciążonym migracją krajom. Kanclerz Niemiec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> miała mówić na czwartkowym szczycie, że nie jest gotowa, by porzucić dotychczasowe podejście, czyli system obowiązkowego rozdzielnika. W podobnym duchu miało się wypowiedzieć też kilku innych przywódców. Polska jest innego zdania, od dawna przeciwstawiając się jakimkolwiek pomysłom narzucenia obowiązku przyjmowania uchodźców. Wprawdzie we wnioskach po szczycie UE w czerwcu zapisano, że "należy wypracować konsensus w sprawie rozporządzenia dublińskiego", ale nie oznacza to, że porzucone zostały pomysły przymusowego rozdzielnika. W czwartek szefowie państw i rządów zwrócili uwagę, że liczba nielegalnych przekroczeń granicy unijnej spadła o 95 proc. od najgorszego momentu w październiku 2015 r. (szczytu kryzysu migracyjnego).