Poseł PiS Andrzej Matusiewicz w trakcie dyskusji stwierdził, że w UE wśród 20 państw funkcjonują w wyborach do PE okręgi "pojedyncze", gdzie całe państwo jest okręgiem wyborczym, a obowiązuje zasada proporcjonalności. W innych państwach - w tym m.in. we Włoszech czy Hiszpanii - jak dodał poseł PiS, obowiązują okręgi wielomandatowe. "Zarzuty, że stosujemy taką czy inną zmienną w tych wyborach, skoro to jest dopuszczalne i w wielu krajach tak się odbywa, uważamy, że są bezprzedmiotowe" - mówił Matusiewicz. Podkreślił również, że projekt ma na celu wyeliminowanie m.in. tzw. "głosu wędrującego", który zgodnie z zasadą proporcjonalności, mógł zostać przyznany w innym regionie kraju, niż tam, gdzie zostawały oddane głosy na danych kandydatów. "Pora to zmienić, powinna być tutaj jednoznaczna stabilizacja, co najmniej trzy mandaty, oczywiście może być więcej, wiemy, że mamy obecnie 51 posłów, możemy mieć o 1 więcej (w wyborach do PE w 2019 r.)" - mówił. PO: Projekt ma służyć PiS Z kolei poseł PO Mariusz Witczak stwierdził, że ten projekt ma służyć jednej partii - PiS. "Nowa ordynacja wyborcza, prawo wyborcze ma być ani precyzyjne ani trwałe ani przejrzyste w swoich zasadach ani wreszcie znane Polakom? Dlaczego? Dlatego, że mandaty w poszczególnych okręgach wyborczych zostaną przypisane dopiero na krótko przed okresem przedwyborczym, to jest sytuacja niedopuszczalna" - ocenił. Poinformował, że Platforma będzie wnioskowała o odrzucenie projektu w drugim czytaniu. Poseł Kukiz'15 Tomasz Jaskóła ocenił, że zapowiedzi złożenia kolejnych poprawek do projektu świadczą o tym, że źle prawo w Sejmie jest tworzone źle. Poinformował, że klub Kukiz'15 złoży nowy projekt ustawy, na mocy którego miałaby powstać lista krajowa, będąca "jednym wielkim jednomandatowym okręgiem wyborczym". Również ocenił, że w obecnym projekcie nie ma zachowanej zasady proporcjonalności. Jaskóła poinformował, że Kukiz'15 złoży także poprawkę posła niezrzeszonego Roberta Winnickiego, zgodnie z którą obowiązywałby podział na cztery okręgi, co jego zdaniem ma dać szanse małym komitetom. "Niechlujny" projekt Poseł Nowoczesnej Marek Sowa stwierdził, że PiS chce dokonać zmian, które nie służą Polsce i demokracji. Według niego, projekt został skonstruowany "niechlujnie", a zgłoszone w trakcie prac sejmowej komisji poprawki wykraczają poza zakres ustawy. Na mocy tego projektu - mówił Sowa - powstanie "duopol" PiS i PO. Sowa przypomniał, że tzw. zmiany istotne w ordynacji powinny zacząć obowiązywać na sześć miesięcy przed pierwszą czynnością wyborczą. Sowa również podnosił argument naruszenia zasady proporcjonalności w projekcie PiS. W imieniu Nowoczesnej Sowa złożył wniosek o odrzucenie projektu w drugim czytaniu. Poseł N. poinformował, że jeśli wniosek nie zostanie przyjęty, wówczas złoży poprawkę, zgodnie z którą Polska byłaby "jednym okręgiem wyborczym". "Skandaliczny tryb procedowania" Poseł PSL-UED Piotr Zgorzelski ocenił, że tryb procedowania projektu w trakcie posiedzenia komisji był "skandaliczny". "Jeżeli projekt wejdzie w życie w takiej formie, to będzie sprzeczny z prawem UE dot. wyborów proporcjonalnych" - mówił. Zgorzelski stwierdził, że PiS chce wprowadzić nowelizację, aby wprowadzić niektórych spośród czołowych polityków do PE. "Poza poprawkami PKW reszta tych przepisów nadaje się do kosza" - podkreślił. Złożył również w imieniu PSL-UED wniosek o odrzucenie projektu oraz poprawki, zgodnie z którymi Polska miałaby być jednym okręgiem wyborczym. "W PiS jest ogromna chęć ustawiania warunków gry pod siebie" Na późniejszej konferencji prasowej projekt skrytykował lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. "To jest ordynacja, która jest skierowana nie dla obywateli, tylko przeciwko obywatelom, żeby ograniczyć jego prawa i jego możliwości reprezentowania jego zdania w PE. To jest pewnie test przez wyborami parlamentarnymi. To jest taki przedbieg przed zmianą ordynacji do parlamentu krajowego" - ocenił. Według polityka "w PiS jest ogromna chęć ustawiania warunków gry pod siebie, a nie pod rodaków". Odpowiadając na zarzuty opozycji, Łukasz Schreiber (PiS) podkreślił, że liczbę mandatów w danych okręgach będzie podawała w uchwale PKW. Zapewnił, że nie zostanie złamana zasada proporcjonalności. "Gdyby przyjąć, że okręgi trzy, cztero, pięciomandatowe łamałyby tę zasadę, to mamy ją złamaną w wyborach samorządowych, które są przed nami, i to od bardzo wielu lat" - mówił poseł PiS.Artur Zasada (PiS) poinformował, że na mocy nowych przepisów pozostanie 13 okręgów wyborczych, które są zapisane w załączniku do kodeksu wyborczego. "Nie zmieniamy załącznika" - zapewnił. Zasada również podkreślił, że liczba mandatów w okręgach będzie ustalana przez PKW po informacji wiceszefa MSZ ds. europejskich dot. całkowitej liczby mandatów w PE przysługującej Polsce."Czy PKW będzie mogła to robić dowolnie? Oczywiście nie, ponieważ będzie musiała do tego stosować jednolitą normę przedstawicielstwa, tzn. wyliczy ilu mieszkańców w danym okręgu wyborczym mieszka i ta jednolita norma będzie odpowiadała ilości mandatów w danym okręgu, wiec nie jest to uznaniowe, a wynika z treści ustawy" - mówił Zasada. Według niego projekt wprowadza jasną i czytelną procedurę wyborczą.Na tę uwagę zareagował prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). "Niedemokratyczne jest zmienianie ordynacji pod siebie, pod jedno ugrupowanie" - powiedział. Projekt zmian w ordynacji do PE Projekt PiS zmian w Kodeksie wyborczym dotyczący wyborów do PE przewiduje, że w wyborach do PE każdy okręg wyborczy ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Obecnie nie ma określonej liczby europosłów wybieranych w konkretnym okręgu; głosowanie w wyborach do PE odbywa się według systemu proporcjonalnego, w którym głosy oddane na poszczególne listy przeliczane są na mandaty metodą d’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy kandydatów, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.Sejm zajmował się projektem w pierwszym czytaniu na początku lipca; Sejm nie zgodził się wówczas na wniosek opozycji o jego odrzucenie.