- Ponieważ stężenie metanu w wyrobisku grozi ponownym wybuchem, ratownicy nie mogą dotrzeć w pobliże zaginionych górników. Ciągle trwają prace wentylacyjne, dzięki którym stężenie metanu ma spaść do bezpiecznych wartości. Wymaga to czasu - powiedział ratownik dziennikarzom zgromadzonym w środę wieczorem przed kopalnią "Halemba" w Rudzie Śląskiej, w której we wtorek po południu doszło do wybuchu metanu. Nadal nieznany jest los 17 górników, którzy znaleźli się w strefie zagrożenia. Ciała sześciu zabitych zostały już wydobyte. Ratownicy czekają na oczyszczenie powietrza w obrębie ściany wydobywczej, gdzie doszło do wypadku. Dopiero wtedy może zostać wznowiona akcja ratownicza. Bagiński ocenił, że to jedna z najcięższych, ze względu na liczbę poszukiwanych i panujące pod ziemią warunki: jest tam ciemno, gorąco i istnieje zagrożenie wybuchem, a ratownicy w różny sposób radzą sobie z obciążeniem fizycznym i psychicznym. Według Bagińskiego, dolna granica wybuchowości metanu to stężenie tego gazu na poziomie 4 proc. Jeżeli analizy wykażą niższe wartości i w wyrobisku będzie odpowiednie stężenie tlenu, ratownicy będą mogli ponownie wejść do chodnika, w którym są zaginieni górnicy. Sytuacja musi się jednak ustabilizować, w przeciwnym razie kierownik akcji nie zdecyduje się posłać tam ratowników - podkreśla. - Proszę mi wierzyć, że technika, która jest stosowana, doświadczenie ludzi, którzy kierują tą akcją i tych, którzy czekają na fizyczne wykonywania prac w miejscu zdarzenie jest bardzo wysokie, kwalifikacje również - zapewnił Bagiński. Raport specjalny: Tragedia w kopalni