Projekt ten jest w USA skrajnie niepopularny i jednoczy zarówno zwolenników republikanów, jak i demokratów. Podczas serii spotkań wyborczych republikanina Mitta Romneya (organizowanych pod hasłem "Pytaj Mitta o co chcesz") kwestia NAU - jak pisze "Boston Globe"- pojawiała się zaraz po pytaniach związanych z wojną w Iraku i systemem opieki zdrowotnej. "Koniec dolara" Oburzeni obywatele pytali Mitta o to, czy to prawda, że rząd - w tajemnicy przed społeczeństwem - pracuje nad połączeniem państw Ameryki Północnej w jedno superpaństwo. Pytali, czy mają zostać zniesione kontrole graniczne, w wyniku czego Meksykanie hurtem przeniosą się do Stanów zostawiając po sobie puebla-widma, opuszczonych zapatystowskich bojowników i puste butelki po tequili. Pytali o projektowaną gigantyczną, wielopasmową autostradę, o szerokości prawie 400 metrów, sprzężoną z koleją, naftociągiem, wodociągiem itd., mającą połączyć USA i Meksyk. Pytali wreszcie o amero - walutę, która w 2010 roku ma zastąpić dolara. Jako dowód przynosili zdjęcia monet amero, które rząd miał już zacząć wybijać w tajemnicy przed społeczeństwem. "Koniec starych, dobrych Stanów" To samo dzieje się na spotkaniach wyborczych demokratki - Hillary Clinton. Podczas jednego z mityngów w Montanie jedna z wściekłych perspektywą "końca starych, dobrych Stanów" obywatelek pytała panią Clinton, czy to prawda, że Bush - "the bastard" - jak określiła prezydenta - wdraża tajny plan zlikwidowania dolara, a jego polityka imigracyjna polegać ma na zupełnym otwarciu granic w ramach NAU. I choć Hillary Clinton puściła mimo uszu "bastarda" (mając świeżo w pamięci rzuconą pod jej adresem "sukę", którą przemilczał na swoim spotkaniu republikanin McCain), to poczuła się w obowiązku obronienia Busha. Z tego prostego powodu, że plan ten - w formie takiej, o jakiej z zapałem dyskutują Amerykanie - nie istnieje. Ale - jak w każdej plotce - i tu jest ziarno prawdy.