Atak złodziei penisów Całkiem niedawno w stolicy Demokratycznej Republiki Konga, Kinszasie, wybuchła masowa panika. Mieszkańcy tej ośmiomilionowej stolicy przekonani byli, że po mieście grasują czarownicy, którzy kradną - lub zmniejszają - penisy dobrym obywatelom Konga. Całą sprawę podsycało lokalne <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>, a na posterunki zbaraniałej policji zgłaszali się ludzie, którzy twierdzili, że padli ofiarą czarowników. Nikt, co prawda, penisa nie stracił, ale wiele "ofiar" twierdziło, że ich, niegdyś okazałe, przyrodzenia są obecnie jedynie cieniem swej dawnej chwały. Świat miał ubaw z doniesień z Konga, psychologowie tłumaczyli, że penis może skurczyć się pod wpływem przerażenia dokładnie tak samo, jak kiedy poddany jest działaniu zimnej wody, ale mieszkańcom Kinszasy wcale nie było do śmiechu. Policja musiała aresztować domniemanych "czarowników" jedynie po to, by nie padli ofiarą lynchu ze strony rozwścieczonej i spanikowanej ludności. Sprawa była o tyle poważna, że kilka lat wcześniej w Ghanie "sprawcy" podobnej "kradzieży" zostali na śmierć zakatowani przez rozhisteryzowany tłum. Wietnamscy komuniści i żydowscy agenci Masowa histeria tego typu została opisana przez psychologów i nazywa się "syndromem znikającego penisa". W Afryce ma to dość mocny związek z ludowymi wierzeniami, w których silną pozycję zajmuje magia i czarownicy o nadnaturalnych mocach. I gdy tylko wybuchają <a href="http://pomponik.pl" target="_blank">plotki</a> o "złodziejach penisów" (najczęściej czarownikach, którzy - jakoby - potrzebują ich do warzenia swoich dekoktów) - leje się krew. W 2001 roku w Beninie zamordowano pięć osób podejrzewanych o czarodziejstwo. W Sudanie natomiast o kradzież penisów oskarżono... Żydów, którzy w ten sposób mieliby próbować doprowadzić do naturalnego wyginięcia mieszkańców tego muzułmańskiego przecież kraju. Plotki o syjonistycznej akcji przeciw muzułmańskim przyrodzeniom rozsiewane były za pomocą SMSów. Zmniejszanie penisów miało dokonywać się za sprawą elektrycznego urządzenia, które, przymocowane do dłoni syjonistycznych agentów, porażało witających się z nimi Sudańczyków. W Azji podobne masowe ataki paniki nazywają się "koro" (w Malezji) bądź "suo yang" (w Chinach). Słowo "koro" oznacza w języku malajskim "głowę żółwia", co ilustrować ma sposób, w jaki tajemnicza choroba wciąga penisy w głąb ciała. Sprawcami "koro" mogą być wrogie siły, na przykład wietnamscy komuniści, którzy - jak głosiła tajlandzka plotka - zatruli wodę substancją powodującą zanikanie penisa. Kolejny przypadek masowej histerii, który tu opiszemy wydawać się może całkiem zabawny. Terror człowieka - małpy Upalnym latem 2001 roku w Nowym Delhi, stolicy Indii rozegrał się dość niewiarygodny scenariusz, który przypominał bardziej bollywoodzki film, niż rzeczywiste wydarzenia: miasto sterroryzował tajemniczy człowiek-małpa.