Nie wszystkim, którzy chcieli dostać się na to wydarzenie, udało się. Dziesiątki osób czekały przed wejściem na krakowski Stadion Tauron Arena z nadzieją, że jednak zostaną wpuszczone, ponieważ hala była pełna. Oczekiwanie pielgrzymi umilali sobie śpiewem, wspólną zabawą i rozmowami. Niektórzy byli skupieni na modlitwie. W środku budynku, na scenie, rozstawiono pulpity i instrumenty muzyczne. Odbywały się tam m.in. procesja i adoracja krzyża. Młodzież słuchała także osobistych świadectw osób, które doświadczyły obecności Boga w swoim życiu. Opowieści przeplatały modlitwy i występy muzyczne. Obecni na widowni klęczeli, niektórzy z rękoma wzniesionymi ku górze. Jeden z prelegentów podkreślał, że Bóg kocha także tych, którzy są w więzieniach. "Takie osoby często powtarzają, że nie zasługują na miłosierdzie i wybaczenie. Niosą swój krzyż jak wszyscy inni. Boże miłosierdzie jest również dla nich. Ono zaczyna się w sercu każdego z nas" - mówił. "Trzeba się nauczyć przyjmować bożą miłość i zaufać, chociaż zawsze będziemy wiedzieć o Nim mniej, niż On o nas" - dodał. Yesenia, jedna z Amerykanek obecnych na widowni, zapytana przez PAP o to, co dają jej wydarzenia podobne do ŚDM, odpowiedziała, że dzięki nim "wszyscy obecni mogą czuć się połączeni". "Dzięki takim doświadczeniom rozwija się nasza empatia. Każdy z nas ma swoją własną opowieść, swoją historię. Ale dzięki temu, że spotykamy innych ludzi, możemy korzystać także z ich doświadczeń. Chociaż mam zupełnie inne doświadczenia niż ci, którzy mówią, rozumiem, o co im chodzi. Dociera do mnie przesłanie" - dodała. "Dzięki temu mogę być lepszym człowiekiem" - podkreśliła. Ania, jedna z wolontariuszek, powiedziała PAP, że "czuje się jak na wielkim koncercie, gdzie najważniejszym muzykiem jest Bóg". Marta, studentka krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, jak sama powiedziała - "kilka razy wzruszyła się podczas środowego wydarzenia". "Wszyscy obecni tutaj są bardzo otwarci, nikt nie wstydzi się swojej wiary i tego, jak ją przeżywa. Zgromadzeni tu ludzie tworzą wspólnotę, stają się jednością. Wszyscy dążą do tego, aby być bliżej Boga" - skomentowała. Zdaniem Marty obserwowanie religijności innych narodów pomaga nam lepiej rozumieć siebie i innych ludzi. Drobne gesty - jak np. to, w jaki sposób Australijczycy przekazują sobie znak pokoju - rysując drugiemu na dłoni znak krzyża - jest według niej bardzo interesujące. "Polski kościół jest bardzo poważny, czasami wręcz smutny. Tutaj widzę natomiast, że wiara może się też wiązać z zabawą, z radością. To mnie zmotywowało do praktykowania, kościół to bycie z innymi. Powinien być bardziej dostosowany do młodych" - mówiła. Eric, młody ksiądz z Nowego Jorku, podczas ŚDM zobaczył "cały świat w jednym miejscu". "Tutaj jest kościół w najlepszym wymiarze - prawdziwy, zjednoczony. Tylko taki może przetrwać na świecie, bo jedynie on jest naturalny" - mówił. Pytany o to, jaka jest historia jego powołania, opowiedział o swoim przyjacielu z college'u. "Jest dobrym, bardzo dobrym człowiekiem. Chciałem być taki jak on, ale nie potrafiłem. Miał mnóstwo naturalnych cnót, wartości, których ja nie miałem. Dążyłem do takiego dobra" - mówił. "Drogę do realizowania go znalazłem właśnie w kościele. W szkole dużo imprezowałem, bawiłem się. Musiałem się wyciszyć, ciężko pracować. Jestem strasznie leniwy, więc nie było łatwo" - dodał. "Myślałem, że trudno będzie mi zrezygnować z życia w rodzinie, z bycia ojcem. Teraz myślę, że wszyscy obecni na sali są moją rodziną. Mam tam dziesiątki dzieci" - zaznaczył. "Lubię o tym mówić: o swoim doświadczeniu wiary i kontaktu z Bogiem. To jak opowiadanie o swoim hobby, o ulubionym sporcie" - wyznał. "Moim zdaniem nie ma możliwości rozdzielenia wiary i dobra, można nie wierzyć i być dobrym, ale dla mnie to zawsze będzie to samo" - podkreślił. "Wszyscy chrześcijanie stanowią jedno ciało. Bóg jest jego głową, a my tylko spotykając się możemy się zjednoczyć, znowu stać całością. To bycie razem staje się w komunii" - mówił. "Nie trzeba wierzyć, żeby zobaczyć dobro i piękno, które tu są. Ja jestem tu ze swoją grupą właśnie dlatego, że wierzę" - dodał. Na scenie ustawionej przed gmachem trwa koncert "I believe in Mercy" (Wierzę w miłosierdzie). Zgromadzeni, po odśpiewaniu wspólnie m.in. piosenki "No woman, no cry", oglądają widowisko performatywne przedstawiające wydarzenia z życia Jezusa. Wydarzenia w Tauron Arenie będą się odbywały do soboty. W programie znalazły się m.in. katechezy.