We wtorek w Trybunale Konstytucyjnym odbyła się ostatnia rozprawa, której przewodniczył Rzepliński; 19 grudnia upływa jego kadencja jako sędziego Trybunału, tym samym przestaje być prezesem TK. Proszony o podsumowanie swojej kadencji prof. Rzepliński zaznaczył, że podsumowywać mogą inni, nie on. "Powiedzą: zadowolony z siebie bufon, narcyz. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą. Nie chcę unikać podsumowania, bo nic nie jest zamknięte tak naprawdę. Nigdy w moim życiu nic nie było zamknięte poza małżeństwem. Ale człowiek przysięga, a potem się pozwala wpędzić w lata" - żartował Rzepliński. Mówiąc o Trybunale podkreślił, że tu "sędzia jest najważniejszy" i to "w jakich warunkach orzeka o konstytucyjności". "Prezes kieruje pracami TK, czyli jest menadżerem tej instytucji, konstytucyjnej instytucji. Jest szefem grupy sędziów 15 ludzi, z których każdy ma naprawdę silną władzę" - zaznaczył Rzepliński. Jak dodał, ważne jest też to, aby ten zespół sędziów ze sobą współpracował, by nie byli to ludzie mijający się w drzwiach. Rzepliński pytany był, w jakiej kondycji zostawia Trybunał Konstytucyjny. "Trybunał nie ja zostawiam, a został postawiony w sytuacji, w której Sejm wybrał do TK 18 sędziów, a konstytucja mówi, że jest ich tylko 15" - odparł. "Politycy stworzyli potężny problem. Bardzo wiele wysiłku włożyłem, ja jako prezes, ale też moi koledzy sędziowie, aby koszty tego wejścia w ten konflikt były dla Trybunału i jakości naszego orzekania jak najmniejsze" - zapewnił, nawiązując do zmian w przepisach o TK wprowadzonych przez obecną większość parlamentarną. Rzepliński przyznał też, że jako prezesa TK martwiło go, że w państwie demokratycznym można było tak łatwo rozpocząć "rozwibrowanie instytucji". "To rozwibrowanie instytucji się nie udało; nie mogło się udać, bośmy na to nie pozwolili" - podkreślił. Jak jednocześnie zaznaczył, próby zapobiegania tym działaniom były kosztowne. "Trybunał orzeka i nie może się dać zawiesić i nie dał się dać zawiesić. Nie pozwoliliśmy na to w obronie konstytucji" - oświadczył Rzepliński. "Trybunał Konstytucyjny nie dał się zatrzymać, bo nie mógł" - dodał. Rzepliński był też dopytywany, jakie ma dalsze plany, jeśli chodzi o jego działalność. "Będę robił to, co lubię bardzo, a więc być profesorem i nauczycielem akademickim" - zapowiedział.