Opinia na temat stanu praworządności, którą przygotowała <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a>, nie została upubliczniona, ale nieoficjalnie wiadomo, że jest krytyczna i negatywnie ocenia próby rozwiązania kryzysu konstytucyjnego. Na tę opinię ma teraz odpowiedzieć rząd. "Spodziewamy się, że stanie się to w tym miesiącu, ale poprosiliśmy polskie władze o przedstawienie uwag do opinii w ciągu dwóch tygodni" - powiedziała rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreeva. Polska nie prześle odpowiedzi? Premier Beata Szydło mówiła wczoraj, że w odpowiednim terminie Komisja Europejska otrzyma informacje, jakie działania w Polsce są w tej sprawie prowadzone. Ale - jak nieoficjalnie wiadomo - nie stanie się to dziś. Szef MSZ Witold Waszczykowski również dał sygnał, że odpowiedź do KE nie zostanie przesłana w środę, mówiąc we wtorek, że "Polska ma nieograniczony czas, aby rozmawiać o swoich problemach". Z kolei minister ds. europejskich Konrad Szymański w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że odpowiedź rządu zostanie sformułowana dopiero wtedy, gdy gdy stan prac parlamentarnych będzie na tyle zaawansowany, by do sprawy wokół TK wnieść coś nowego. Jak pisze "Rz", powołując się na jednego z wpływowych polityków w rządzie Beaty Szydło, strategia ta ma służyć demonstracji politycznej niezależności i suwerenności w podejmowaniu decyzji. "Odpowiedź do KE na pewno prześlemy, bo na listy się odpisuje. (...) Prześlemy nasze stanowisko, jak tylko będziemy mogli czarno na białym pokazać Brukseli, że nowa ustawa o Trybunale rozwiązuje wszystkie wątpliwości podnoszone w opinii" - mówi rozmówca "Rz". Komisja nie mówi, co się stanie, jeśli odpowiedzi w ciągu dwóch tygodni nie otrzyma. Drugi etap procedury W komunikacie, który Bruksela opublikowała niedawno, napisano, że jeśli uwagi na zastrzeżenia nie zostaną przysłane w "rozsądnym terminie", wtedy Komisja może przejść do drugiego etapu procedury i zaproponować konkretne zalecenia naprawcze. Dopiero ich zignorowanie może zakończyć się wnioskiem o nałożenie sankcji, włącznie z odebraniem głosu na unijnych posiedzeniach, ale by go zaakceptować potrzebna jest jednomyślność wszystkich krajów.