W mieście Dara, gdzie rząd wysłał w piątek przeciwko demonstrantom czołgi, aby utopić bunt we krwi, służby sanitarne nie nadążają z usuwaniem z ulic zwłok zabitych. W Damaszku, gdzie w sobotę również wybuchły protesty uliczne, które trwają od tygodni w dziesiątkach miast, ogarniając po raz pierwszy stolicę, aresztowano dziesiątki kobiet. Mimo wielogodzinnej ulewy uczestniczyły one w demonstracji pod gmachem parlamentu. Jej uczestniczki domagały się od prezydenta Baszara el-Asada zaprzestania krwawych represji. Po ogłoszeniu wstrząsających danych dotyczących ofiar, wielu członków partii Baas ogłosiło na znak protestu swe wystąpienie z tego ugrupowania rządzącego. W sobotę wojsko zastrzeliło przed meczetem al-Omari w Darze, mieście przy granicy z Jordanią, sześciu uczestników antyrządowej demonstracji. Poprzedniego dnia, gdy rząd wysłał czołgi przeciwko demonstrantom, zginęło tam i w kilku innych miastach 66 cywilów. Piątek był najbardziej krwawym dniem od rozpoczęcia protestów antyrządowych w Syrii. Bez echa przeszła zapowiedź reform politycznych i gospodarczych oraz reformy sądownictwa, z którą wystąpił w tych dniach premier Adel Safar.